🐩 Matka Śpiewa Dziecko Płacze

Ona nie płacze, śpiewa to belgijski film wyreżyserowany przez Philippe'a de Pierponta i wydany w 2011 roku. W swoim pierwszym filmie Philippe de Pierpont tworzy powieść na temat kazirodztwa na podstawie autobiograficznej książki Amélie Sarn. Jeśli zależy Ci, by Twoje dziecko mało płakało i było szczęśliwe, nuć mu kołysanki. Naukowcy z Mediolanu przekonują, że nawet będąc w ciąży możesz pomóc w ten sposób swojemu dziecku być zdrowszym i sprawić, by w okresie niemowlęcym płakało mniej niż maluchy, którym się nie śpiewa. Słynący z umiłowania do podśpiewywania lekkich, skocznych melodii Włosi udowodnili, że nucenie delikatnych dźwięków może mieć pozytywny wpływ na rozwój dzieci już na etapie płodowym. Badaczom udało się znaleźć związek pomiędzy śpiewaniem kołysanek a skłonnością do płaczu u takich wniosków naukowcy doszli po przebadaniu 170 kobiet, które badano od początku ciąży aż do etapu, kiedy ich nowo narodzone dzieci zakończyły okres niemowlęcy. Panie podzielono na dwie grupy. Jedna śpiewała dzieciom kołysanki od ostatniego trymestru ciąży. Pozostałe kobiety zakwalifikowano do grupy kontrolnej. Co się okazało?Bez kołysanek dziecko więcej płacze?Maluchy, których matki śpiewały kołysanki, płakały dużo mniej niż dzieci matek z grupy kontrolnej. - Niemowlęta te były spokojniejsze i łatwiej było się nimi opiekować - przekonują eksperci z Uniwersytetu w Mediolanie na łamach "Women & Birth". Zobacz także Choć w przypadku normalnie rozwijających się niemowlaków różnica w częstotliwości płaczu wynosiła około 10 proc., to jednak u dzieci, którym dokuczała kolka, można było zauważyć jeszcze większe zmiany. Te, którym matki nuciły melodie na dobranoc, płakały aż o 75 proc. mniej niż maluchy z grupy kontrolnej. Z czego wynikają takie statystyki?Według kierującej badaniami Giuseppiny Persico, matki śpiewające dzieciom kołysanki jeszcze w czasie ciąży, zwiększają stopień wzajemnego przywiązania do dziecka, co ma pozytywny wpływ na jego rozwój na późniejszych etapach życia, przyczyniając się do obniżenia poziomu stresu zarówno u maluszka, jak i u jego matki. ______Redakcja
Film pokazujący ZAPŁAKANE OBLICZE MATKI BOŻEJ JASNOGÓRSKIEJ. Stan istniejący w czasie Apelu Jasnogórskiego w dniu 10 lutego AD 2013.Ale film też podaje przyc
Kiedy dziecko śpiewa – śpiewa cały świat. Cały świat piosenką jest, śpiewa kot i śpiewa pies, ptak na niebie, wiatr na drzewie, świerszcz na łące… Nawet kiedy pada deszcz, to ten deszczyk śpiewa też, że po deszczu, że po deszczu będzie słońce. Kiedy dziecko tańczy – tańczy cały świat. Z rudym kundlem czarny kot, drzewa z niebem, z ziemią płot, ptak z obłokiem, wiatr z motylem, świerszcz na łące… Cały świat ma tyle lat, ile dzieci mają lat, te dzieciaki, co do tańca wzięły słońce. Kiedy dziecko płacze – płacze cały świat. Kot ma oczy pełne łez, na podwórku płacze pies, wiatr w kominie, mysz pod miotłą, świerszcz na łące. O, jak słono od tych łez, nawet cukier słony jest, o, jak ciemno, o jak zimno – gdzie jest słońce? Dajcie dzieciom słońce, żeby łez nie było, Dajcie dzieciom słońce, dajcie dzieciom miłość. Dajcie dzieciom słońce, całe słońce z nieba, Żeby mogły tańczyć, mogły śpiewać. Wanda Chotomska
choć śpiewa skowronek. Wiatr: Nie płacz matko, nie płacz! Narrator: Szepcze z wiatrem pole, Wiatr : Twój syn jak bohater za Ojczyznę poległ. (Staruszka pozostaje w pozycji siedzącej na środku sceny przy zdjęciu Legionisty, płacze ocierając łzy chusteczką; Narrator i Wiatr oddalają się).
Mijam codziennie na korytarzu dzieciaki wtulone w mamy, które za nic na świecie nie chcą się rozstać i dla których każde przekroczenie przedszkolnego progu jest tak trudne, że wyzwala łzy. Morze łez. Widzę, że nie tylko maluchom jest wtedy cholernie ciężko - rodzice w większości, gdyby tylko mogli, też najchętniej wpadliby w spazmatyczny szloch. Tymczasem płacz przy rozstaniu nie zawsze musi oznaczać coś złego!Wiele dzieci płacze przy rozstaniu, bo sam moment pożegnania jest dla nich trudny. Zresztą, co tu wiele pisać - czasem się z tego w ogóle nie wyrasta ;-) Znam dorosłych - na przykład siebie - którzy są emocjonalni i nienawidzą się żegnać i niemal zawsze ocierają wtedy dyskretnie łzę. Skoro stary koń nie umie utrzymać emocji na wodzy, ciężko oczekiwać, by potrafił to 3 czy 4-latek, prawda?Płacz przy rozstaniu. Jeżeli Twoje dziecko: Płacze tylko po rozstaniu i chwilę po nim, a później zapomina o przykrym poranku i bawi się z innymi dziećmiPotrafi poprosić o pomoc nauczycielkę i w niej szuka oparcia w trudnych dla siebie chwilachChętnie w domu mówi o przedszkolu, śpiewa piosenki, mówi wiersze, których tam się nauczyłoNie wykazuje niepokojących zachowań, np. problemów z załatwianiem potrzeb fizjologicznych czy koszmarów nocnych, wielkiego rozdrażnienia czy smutku...to jesteście na świetnej drodze, by smutaśne poranki szybko przeszły do historii!Agnieszka Stein, znana psycholog propagująca rodzicielstwo bliskości, o adaptacji pisze tak: "Mówi się, że adaptacja trwa średnio 6 tygodni, to jest czas potrzebny dziecku, żeby poczuło się na tyle bezpiecznie, żeby mogło korzystać z przedszkola „poznawczo”, uczyć się nowych rzeczy itp. Ale już po dwóch tygodniach większość dzieci chodzi do przedszkola chętnie i rozstaje się z rodzicami na coraz dłuższe okresy czasu. Śpią, jedzą itp. To, ile ten proces będzie trwał zależy od indywidualności dziecka, jego wrażliwości itp. Trudniej też adaptują się dzieci, które miały za sobą wcześniejsze, trudne doświadczenia rozstania. One potrzebują więcej czasu, żeby zaufać." Jeżeli szukacie więcej wskazówek, polecam książkę Agnieszki Stein - "Akcja Adaptacja. Jak pomóc sobie i dziecku w zaprzyjaźnieniu się z przedszkolem". ponieważ jesteś kochającą, troskliwą matką, jesteś zmartwiona, gdy twoje dziecko płacze. Kiedy nic, co robisz, wydaje się im pomóc, może okazać się, że Twoje matczyne uczucia zamieniają się w rozpacz, a nawet gniew. Większość matek dzieci kolki może przypomnieć te czasy, często z niepotrzebnym poczuciem winy. Proszę, nie bądź taką matką. Nie oceniaj, nie śmiej się i nie wytykaj wad dziecka innej matki. Jesteś dorosła, rozumiesz więcej, Twoje dzieci uczą się od Ciebie. Dla nich kolor skóry, czy dziwny tik nie mają znaczenia, to Ty możesz pokazać im, że to coś innego, może złego. One inaczej patrzą na świat, nie niszcz tego. Nie rób też przykrości innej matce z powodu odmienności jej dziecka. Nie chcesz przecież, żeby ktoś skrzywdził Twoje, prawda?Dla każdej normalnej matki jej dziecko jest najlepsze. Najpiękniejsze, najzdolniejsze i totalnie wyjątkowe. Nie liczy się to, że może ma krzywe zęby, włosy nieco za cienkie, czy sepleni. Jest jej i kocha je najmocniej na świecie. A jeśli serio coś jest nie tak, to stara się pomóc dziecku. Na pewno nie czeka, aż przyjdziesz i wytkniesz to moja starsza wróciła z przedszkola i powiedziała,że śmiała się z dziećmi z dziewczynki, która ma “czarne zęby”. Nie przyłączyłam się do niej, nie rzuciłam czegoś w stylu ” jadła za dużo cukierków i teraz tak ma, Ty tego nie rób”. Powiedziałam spokojnie, że czasami tak bywa. Czasami ma na to wpływ cukier, czasami choroba, ale absolutnie nie jest to powód do śmiechu. Zęby kiedyś wypadną, pojawią się nowe, a dziewczynce było bardzo przykro,że tak się zachowali. Moja córka posmutniała i sama z siebie postanowiła przeprosić. Potem się nawet Ty uczysz swoje dziecko rożnych zachowań. Nie inne dzieci, nauczyciele, czy ludzie pod blokiem. Serio! Masz wpływ na to, jak ono widzi świat. Czy czułabyś się dobrze, gdyby inna matka wytknęła Ci to, jakie jest Twoje dziecko? Ja to poczułam. Wspomniałam Ci ostatnio we wpisie o inwestowaniu w swoje dzieci, że moja młodsza córka jest dosyć nieśmiała. Początki zawsze są u niej trudne, boi się, chowa, nic nie mówi. Kiedyś moja przyjaciółka została z nią na cały dzień, nie odezwała się ani słowem. Rozmawiała z jej synem, ale z nią nie. Jak się rozkręci, to nie możesz jej zatrzymać, ale jeśli ma barierę, to niewiele można zrobić. Żadne “nie wstydź się” nie i ta moja najcudowniejsza córeczka nie śpiewała na przedstawieniach. W domu umiała wszystko, ale zamierała na występie. Stała, patrzyła się w przestrzeń i nie umiała wydusić z siebie słowa. Usłyszeć od innej matki, że to dziecko jest jakieś inne, bo nie śpiewa albo, że ona jak zwykle nie śpiewa, standard – bezcenne. Mała jest też najmłodsza z całej grupy, niektóre dzieci są od niej starsze o ponad rok. Dla niej samo stanie na scenie było już dużym wyzwaniem. Byłam dumna, że stoi, nie przybiega i nie płacze, że daje z siebie wszystko. Chociaż wiedziałam, że przyjdzie na nią czas, to jednak dziwnie czułam się przed każdym występem. I w końcu zaczęła śpiewać, brać aktywny udział. Mam nadzieję, że inne matki odetchnęły z ulgą, że jednak jest mała rzecz, jakieś tam niewystępowanie na przedszkolnym przedstawieniu, a ja dokładnie pamiętam jak się czułam słysząc te komentarze. Mogę wyobrazić sobie to, co czują matki niepełnosprawnych, chorych dzieci. Jakie uwagi muszą znosić i jak boli je serce. Dlatego proszę Cię, nie bądź taką matką. Nie wytykaj palcem, nie komentuj. Czasami pomóż innej matce, uśmiechnij się do niej życzliwie i nie oceniaj jej dziecka. Zapisz się na newsletterBądź na bieżąco z najciekawszymi wpisamiOtrzymuj specjalne, niepublikowanie treściPrzygotuj się na niespodzianki i prezenty 😉
Dlaczego małe dziecko płacze? To wcale nie jest takie trudne. Zwracaj uwagę na mimikę buzi, na naprężenie mięśni, na to jak się zachowuje podczas płaczu. Podam Ci kilka przykładów z moich obserwacji trzeciego, który bardzo dużo mi mówił od samego początku. A co takiego….
Mała Ukrainka płacze i śpiewa o wojnie. Jej „protest song" podbija internet. „9-letnia Ukrainka śpiewa i prosi o pokój" - tak najczęściej jest opisane wideo. „Rysuję moje życie w świecie, który jest pełen przemocy, w świecie, który nie ma przyszłości. Marzenia się kończą i zabiera mnie strach. Ludzie zostawiają swoje domy i swoje życie na zawsze. Nie ma pokoju, nie ma miłości, kiedy bomby rozrywają ciszę" Czytaj dalej...Posłuchaj pieśni:
Jeśli dziecko trudno znosi rozstania mów o tym innym, tak aby dziecko tego nie słyszało. Nie sprawiaj mu przykrości, nie wprawiaj w zakłopotanie. Opowiadając sąsiadce, że dziecko płacze przy rozstaniu możesz sprawić, że zacznie się tego wstydzić, przypominać sobie te straszne dla niego chwile.
Co sobie myśli moje dziecko? Czego chce moje dziecko? Czasami nie wnikam, bo nie mam siły. Czasami próbuję odgadnąć. Zazwyczaj po prostu nie mam pojęcia! 1. Nocne „wydziwianki” „Nocą myśli się łat­wiej, w głowie jest mniej hałasu” – powiedział kiedyś Victor Hugo. Czy on miał dzieci? Bo nawet moje myśli w nocy krzyczą! 23:00 Dobrze, że jeszcze się nie położyłam. Nakarmię Anię i idę spać. 24:00 Znowu jest głodna? Przecież jadła z piersi godzinę temu. 1:00 Nie no teraz to nie jest głodna, niemożliwe. Może chce się poprzytulać. 2:00 Znowu przytulaski? A może jest głodna. Nie, jednak nie. Ma mokro. 3:00 Kiedy ja ją karmiłam? 4:00 Co??? 5:00 Już się wyspałaś? Chodź, poleżymy. Nie chcesz? 6:00 Nie, nie śpię, już robię śniadanie. 2. Codzienne stylizacje Anna: Nie chcę ubrać tej bluzki. Ja chciałam z Minnie. Mama: Ta z Minnie jest brudna, więc dzisiaj ubierzemy inną. Jutro możesz ubrać z Minnie jak będzie czysta i sucha. Anna: Ale ja chciałam dzisiaj, proszę… Cisza. Smutna mina Anny. Myśli Anny: „Ja kocham Minnie…” Myśli mamy: „Może ta bluzka nie jest jeszcze taka brudna…” EDIT (3-letnia Ola): Ja chcę ubrać sukienkę. Mama: Dzisiaj spodnie ubierzemy bo jest zimno. Ola: Dzisiaj spódnicę? Mama: Dzisiaj spodnie, bo jest bardzo zimno. Ola: Dzisiaj sukienkę czy spódnicę? Mama: Dzisiaj spodnie. Myśli Oli: „Czemu zawsze spodnie” Myśli mamy: „Raz w tygodniu ma spodnie i jeszcze narzeka” 3. Ciiiiii… „I nieraz, gdy cisza aż krzyczy, to trze­ba ją zagłuszyć czymś jeszcze głośniejszym” [Paul Remarque] Dlaczego ona tak płacze? Może jest głodna? Może ma mokro? Może jest zmęczona? Może chce na rączki? Może ma kolkę? Ktoś? Coś? Dlaczego ona jeszcze nie umie mówić?! 4. „Idzie o to, że człowiek, który w głębi siebie nie kryje niespodzianki, z reguły nie bywa interesujący” [Bułhakow] Myśli mamy: „Jaki słodki uśmiech. I te niebieskie oczy. Jak ona potrafi się ładnie bawić. Tylko coś tak jakby za spokojnie siedzi. Coś tu śmierdzi…” Myśli Oli: „Ale mama jest zabawna! Robi takie śmieszne miny! Uśmiecha się do mnie – ale słodko! Powiedzieć jej że zrobiłam kupkę? Tym razem chyba trochę wyciekło z pieluszki… Ale mama lubi niespodzianki! Może się poprzytulamy? O! Idzie do mnie! Jak ona się domyśliła?” 5. Rozwojowe „wydziwianki” Myśli Anny: „Nie będę leżeć na brzuchu, nie podoba mi się i już. I co z tego, że pediatra kazał kłaść na brzuchu. Niech sam sobie leży!” Myśli mamy: „Może porobię jeszcze trochę dziwnych min… A może będę śpiewać…? Dlaczego ona podnosi do góry pupę, a nie głowę?” 6. Samochodowe „wydziwianki” Myśli Aleksandry: „I co z tego, że wszystkie dzieci lubię jeździć samochodem. Ja nie jestem „wszystkie dzieci” i ja nie lubię. STOOOOOP!” 100 km samochodem. Mama śpiewa, tata śpiewa, Ania śpiewa. Po drodze cztery postoje. Łączny czas podróży: 4 godziny. Sukces w uspokojeniu niemowlaka? Zerowy. 7. Wózkowe „wydziwianki” Myśli Anny: „Wsadziłaś mnie do wózka, wyszłaś na długi i spacer i myślisz, że będę tu tak leżeć i spać? Zapomnij! Ja chcę na rączki!” I tak oto matka na w jednej ręce trzyma dziecko, a drugą pcha wózek. Pot spływa jej ciurkiem po plecach, ale do domu trzeba jakoś dojść. Jeszcze tylko parę kilometrów… 8. Wyjściowe „wydziwianki” Mama: Wszystko wiesz? Tutaj jest kartka. Dokładnie Ci napisałam co masz kiedy zrobić. Rzeczy do ubrania są przygotowane. Obiad jest w lodówce. Musisz tylko odgrzać. Witaminy daj im po obiedzie. Ola niech się jeszcze chwilę pobawi i połóż ją spać. Nie włączaj Ani bajek. Bawcie się ładnie. Postaram się wrócić jak najszybciej. Co tak dziwnie patrzycie? Myśli taty: „Może lepiej mnie z nimi nie zostawiaj?” Myśli Oli: „Tata taki spokojny? Przecież to katastrofa! Mamo! Chcę iść z Tobą!” Myśli Anny: „Tata nie wytrzyma. Daję mu godzinę. Zadzwoni do mamy i spyta gdzie jest obiad i jakie witaminy ma nam dać. Ale może włączy mi bajkę?” Odgadliście kiedyś o co im chodzi? 😉 Taras Szewczenko Hajdamacy [1] tłum. Leonard Sowiński. 1. Przemijanie Świat stoi, a wszystko i mija, i ginie, Lecz o tym, skąd idzie i kędy przepada —. I dureń, i mądry nie wiedzieć co gada…. Ten żyje, ów kona…. Owo się rozwinie, 5.

Ach! Więc tak to się widzi... Płaczące dziecko na ulicy, zakłopotanie, próby uspokojenia, zabawianie: patrz to ja mama "twój własny osobisty clown"."Patrz o tam, samolocik, kupię ci tylko nie płacz..." Wiele razy spotkałam się z takimi reakcjami biednych mam, tak biednych, a dlaczego? Zgromione wzrokiem przez przechodniów, przerażone grupą komentujących starszych pań :"zobacz jakie biedne dziecko płacze, a ona go nawet nie umie uspokoić". Zakłopotane sytuacją, gdy w okół panująca cisza zostaje przerwana nagłym , przeraźliwym piskiem i krzykiem które są wspomagane przez krokodyle łzy. Niby normalna sprawa, dziecko przecież często płacze, dziecko często krzyczy, w pewnym wieku buntuje się mamie i potrafi nieźle zagrać swą buntowniczą rólkę, ale każda matka, zaczyna przeżywać horror gdy to zaczyna dotyczyć właśnie niej samej i jej pociechy, pytanie nasuwa się samo: DLACZEGO????!! Każda z nas chce być kochana przez swojego malca. Jednak w większości nikt nie chciałby uchodzić za złą mamę wśród "tłumu". Każda mama uważa chyba łzy dziecka jako swój błąd, swoistą porażkę na jakiejś płaszczyźnie, ale czy to aby zdrowo obwiniać się za pewne, moim zdaniem nieuniknione zachowania dzieci?? STANOWCZO NIE! Osobiście wiele razy słyszałam komentarze lub pytania tego typu: "o jej nie chce mamusia wziąć na rączki", albo "a czemu tak płaczesz, biedactwo małe", za każdym razem gotowało się coś we mnie, ale dopiero po czasie doszłam do tego, że absolutnie nie można wdawać się w dyskusje, lub tłumaczyć co się stało, bo to BEZ SENSU. Już zostałaś- właśnie w tym momencie- namierzona i skreślona z listy "dobra mama". Twoje tłumaczenie jedynie utwierdzi otoczenie o Twojej winie, no w końcu winni się tłumaczą. Słyszałaś może kiedyś taką uwagę: ojej nie zimno mu/jej takie dzis słońce nie powinno mieć czapeczki trzeba wziąć na ręce jak tak płacze nie za wcześnie na takie chrupki Każda z nas w takich sytuacjach czuje się co najmniej dziwnie...a nie powinnyśmy czuć w taich chwilach skrępowania, przede wszystkim dlatego, bo to nasza sprawa, nasze dziecko, nasze metody wychowawcze,nasze życie, a jednak jest odwrotnie. Na takie komentarze i uwagi są narażone nie tylko młode matki, ale wszystkie świeżo upieczone rodzicielki :) I nie zdarza się to jedynie ze strony obcych ludzi, krytykują nas niekiedy nasze bliskie osoby jak mamy, chodź one robią to raczej z troski, dochodzą teściowe, no bo one przecież już dzieci miały i wiedzą co i jak ;), są też ciocie dobre rady, acz niechciane, oraz koleżanki, które pojęcia nie mają o byciu mamą lub te które pociechy miały przed nami. Lista jak widać jest długa. To teraz trzeba sobie zadać pytanie, gdzie te wszytskie osoby były od momentu gdy to Wy mamy,karmiłyście piersią, wstawałyście po nocach, zmieniałyście pampersy, kąpałyście Wasze dzieci, poświęcałyście im czas, dawałyście z siebie wszystko...dzie były, aby teraz wydawać jakiekolwiek opinie na Wasz temat, lub osądzać Was, że jesteście kiepskimi matkami, bo właśnie maluch płacze. Dziwne trochę to nasze społeczeństwo,nikt nie widzi patologii do okoła, nikt nawet nie zwraca uwagi na dzieci naprawdę pokrzywdzone przez rodziców, ale zauważą brak czapeczki u dziecka, bo akurat ją przed chwilą samo zdjęło z główki, skomentują kukurydzianego flipsa, że niezdrowy albo za wcześnie dziecku włączony w menu, będą pytać czy nie zmarźnie, mimo że dziecko będzie ubrane w sam raz. Albo sarkastycznie każą Ci dziecko brać na ręce gdy płacze, a może ono właśnie płacze bo nie dostało zabawki, może dlatego, że jest śpiące i marudne a z rąk się wyrywa.... Łatwo wydawać opinie i sądy,jednak nikt nie chce postawić się w Twojej sytuacji, ach i uwierz nie zechce... To,że dziecko płacze nie znaczy,że jesteś w jakikolwiek sposób złą matką. Warto to sobie wdrążyć w krwioobieg i trzymać się tego, bo jeszcze nie raz w życiu może się nam taka sytuacja przydarzyć. Trochę mi to zajęło, aby wyrobić w sobie nawyk ignorowania, "niezwracania uwagi" na osoby trzecie, nie mające pojęcia o mnie czy moich pociechach, jednak dziś to ja spoglądam oburzonym i gromiącym wzrokiem na ludzi, którzy usiłują się wtrącać...

196 51K views 6 years ago Sprawdź ten niemowlęta płaczą, gdy mama śpiewa. Dziecko płacze, gdy mama śpiewa, a on / ona nie podoba. Więc sprawdzić te słodkie reakcje dzieci w tym śmieszne

Oto odpowiedź, dzięki której twoje życie będzie prostsze Małe dzieci płaczą, to normalne. Ale dlaczego twoje dziecko jest pogodne, a płacze tylko w czasie przewijania? Spróbujemy podać ci ewentualne przyczyny łez maluszka. Jeśli je usuniesz, może problem płaczu w czasie przewijania zniknie? Niemowlęta płaczą często - w ten sposób komunikują się ze światem. Nie znają jeszcze słów, którymi mogłyby przekazać rodzicom swoje uczucia czy potrzeby. Ale wielu rodziców obserwuje, że ich maluszki płaczą szczególnie mocno i silnie w podczas zmiany pieluch. Dlaczego niemowlęta nienawidzą przewijania i co zrobić, żeby dziecko nie płakało przy tej czynności? Oto kilka powodów, dla których malec może płakać na przewijaku. Spis treściDziecko płacze przy przewijaniu, bo jest mu zimnoNiemowlę płacze przy przewijaniu, bo jest głodneNoworodek płacze, bo jest zdezorientowanyNiemowlę nie lubi przewijania, bo ma ciekawsze zajęciaNiemowlę płacze w czasie przewijania, bo traci kontrolę Płaczą, bo je coś boli Dziecko płacze przy przewijaniu, bo jest mu zimno Male dzieci, zwłaszcza noworodki są wrażliwe na zmiany temperatur, ponieważ ich układ termoregulacyjny nie jest jeszcze w pełni rozwinięty (dlatego mają zimne rączki i sine stópki). Poza tym niemowlęta nie znoszą zimna, którego nie zaznały przez 9 miesięcy życia płodowego, a właśnie robi się im zimno, gdy rodzice w czasie przewijania zdejmują im śpiochy i pieluchę. Jeszcze gorszy jest dotyk zimnej, mokrej chusteczki do mycia pupy. Trudno się dziwić, że w takim przypadku przewijaniu zawsze towarzyszy krzyk maluszka. Co robić? Przewijaj dziecko w najcieplejszym pomieszczeniu w domu. Nie używaj mokrych chusteczek lub ogrzewaj je w dłoniach przed użyciem (są też specjalne urządzenia do ogrzewania chusteczek). Nie kładź nigdy malca na gołym przewijaku - są zwykle wykonane z ceratki, która w dotyku jest zimna - połóż na nią flanelową pieluszkę lub ręcznik. Czytaj również: Co robić, kiedy dziecko płacze w kąpieli? Jak zachęcić niemowlę do kąpieli? Stany przejściowe noworodka: 10 rzeczy, którymi nie powinnaś się niepokoić Niemowlę płacze przy przewijaniu, bo jest głodne Wielu rodziców zmienia dziecku pieluchę, gdy ono się obudzi, czyli przed karmieniem. To często powoduje wściekłość malca, który obudził się przecież z głodu i liczył na jego szybkie zaspokojenie. Przewijanie to dodatkowy czas, kiedy malec walczy z głodem, dlatego płacze. Co robić? Spróbuj zmienić pieluchy po karmieniu. Starszemu dziecku możesz podać chrupek do rączki, który zajmie go w czasie zmiany pieluchy. Noworodek płacze, bo jest zdezorientowany Noworodki są zagubione w świecie, do którego trafiły. Jest tu zimno, jasno i głośno - w porównaniu do bezpiecznego brzucha mamy, w którym dotąd żyły. Gdy śpią w cieple, nakarmione, często przytulone do mamy, jest im dobrze. Ale gdy obudzą się, nagle ktoś unosi je, przekłada z miejsca na miejsce, rozbiera, śpiewa do ucha... To wszystko sprawia, że dziecko nie wie, co się dzieje i przestraszone zaczyna płakać. Z czasem, dziecko zrozumie, że to tylko przebieranie czy zmiana pieluszki, ale minie trochę czasu, zanim się do tego przyzwyczai. Co robić? Staraj się jak najdelikatniej obchodzić się z dzieckiem, Gdy się obudzi, podnoś go delikatnie i od razu przytul, zamiast kłaść na przewijak. Staraj się, by malec zawsze czuł oparcie pod pleckami - może to być twoja dłoń - dziecko potrzebuje poczucia stabilności. Ogranicz liczbę bodźców - wyłącz karuzelkę, zgaś górne światło w pokoju, ścisz głos. Niemowlę nie lubi przewijania, bo ma ciekawsze zajęcia Starsze niemowlęta płaca przy przewijaniu, bo to czynność, która ich nudzi lub przeszkadza w zabawie. Wyobraź sobie, że malec zajęty jest układaniem klocków na podłodze, nagle zabierasz go z dywanu, odbierasz zabawki i każesz leżeć nieruchomo, żeby zmienić mu mokrą pieluchę. Może też okazać się, że przewijanie najzwyczajniej w świecie nudzi dziecko. Co robić? Spróbuj odwrócić uwagę malca od samej czynności zabawką lub jakimś innym przedmiotem - mamy często dają dziecku do ręki zakręcony krem na odparzenia albo czystą pieluszkę, żeby się nimi pobawiło. Jeśli malec nabierze nawyku zajmowania się czymś w czasie przewijania, problem zniknie. Niemowlę płacze w czasie przewijania, bo traci kontrolę Dzieci, które potrafią już raczkować, pełzać, a tym bardziej chodzić, denerwują się, gdy nagle rodzice każą im kłaść się na przewijak. Nie pozwalają im się ruszać, bo trzeba zmienić pieluchę, a one chcą właśnie zademonstrować swoje poczucie wolności i trenować nowo zdobytą umiejętność samodzielną przemieszczania się. Co robić? Tu też pomoże zabawa - spróbuj odwrócić uwagę dziecka czymś nowym, zajmującym. Może sprawdzi się śpiewanie, opowiadania wierszyka, przekupienie malca chrupkiem lub pilotem do TV? Płaczą, bo je coś boli Powody medyczne rzadko kiedy są przyczyną płaczu dziecka w czasie przewijania, ale może zdarzyć się , że dziecko odparzyło sobie pupę lub cierpi na ból brzuszka czy refluks i płacze w czasie przewijania. Może tak być, jeśli płacz przy zmianie pieluchy jest sporadyczny, zdarza się bardzo rzadko. Co robić? Dokładnie obejrzyj pupę malca, pachwiny, fałdki na udach, bo nawet tam mogą ukryć się odparzenia. Wietrz pupę malca, posmaruj zaczerwienione miejsca specjalnym kremem i przede wszystkim - bądź delikatna w czasie oczyszczania skóry chusteczkami czy wacikiem. Czytaj również: Zmiana pieluchy w miejscu publicznym - jak to zrobić dyskretnie i sprawnie Przewijanie niemowlaka a dysplazja stawów biodrowych [PORADNIK] Jak ułatwić sobie przewijanie noworodka? Upewnij się, że w pomieszczeniu jest ciepło. Mów cicho do dziecka. Twój głos sprawia, że ​​maluch czuje się bezpiecznie. Nie rozbieraj noworodka całego do przewijania, aby nie marzł bez potrzeby. Jak ułatwić sobie przewijanie kilkumiesięcznego niemowlęcia? Nie kładź malucha bez ubranka na zimnym przewijaku. Upewnij się, że ubranka dziecka nie są zbyt ciasne- to może denerwować dziecko w czasie ich zdejmowania do przewijania Postaw małe lusterko nad przewijakiem lub zawieś karuzelę. Odwróć uwagę malca zabawkami, jak gryzakiem. Jak ułatwić sobie przewijanie starszego niemowlęcia? Rób przerwy w czasie przewijania - najpierw zdejmij pieluszkę i pozwól malcowi pobiegać po pokoju, potem weź go na przewijak i załóż czystego pampersa. Skróć proces przewijania, np. stosując nie zwykłe pieluchy lecz pieluchomajtki. Pozwól dziecku sobie pomóc. Np. mów - podnieś pupę do góry, potrzymaj czystą pieluchę - i zawsze chwal za pomoc.

Kiedyż nadejdą owe czasy szczęśliwe, ów wiek Maryi – pytał w proroczym uniesieniu św. Ludwik, przewidując nie tylko potężny ucisk, jaki ma spaść na dzieci Maryi, ale i widząc już Jej przyszłe zwycięstwo nad szatanem i jego wspólnikami, mające się dokonać na tym świecie. Ale zanim to nastąpi, Matka Boża ostrzega nas przed złem - nim objawiła się w Fatimie, mówiła

Świat Kościół Wiara Inteligentne Życie Po godzinach Czytelnia Blogi Magazyn Wideo Magazyn 2020-04 (fot. "Łza sie w oku kręci jak się tego słucha", "Aż mam ciary na ciele", "Słucham was już dziesiąty raz" - tak wykonanie komentują internauci. Mało który utwór wprowadza w tak piękny sposób w oczekiwanie na Boże Narodzenie. Tą kolędę zrozumieją wszystkie mamy, które czekają na swoje pierwsze dziecko. Kolęda pojawiła się w 2014 roku w wykonaniu Pentatonix, rok później ukazała się polska wersja utworu w wykonaniu TGD oraz Kuby Badacha. >> Czy to moralne narzucać dzieciom swoją religię? [WIDEO] Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć. Tematy w artykule Więcej w: Muzyka Rekomendowane dla Ciebie / Polecane artykuły
Twoje DZIECKO ciągle PŁACZE? Oto niezawodny SPOSÓB jak je USPOKOIĆ! 7 września 2018 M. A. Brak komentarzy dziecko , jak uspokoić płaczące dziecko , medytacja , niemowlę noworodek , ojciec , płacz , spokój , sposósb
Kiedy dziecko płacze… Każdy rodzic inaczej radzi sobie z płaczem ukochanego dziecka. W konkursie „Nie płacz, maleństwo! Jak ukoić płacz Twojego dziecka?” zapytaliśmy Czytelników o ich sprawdzone sposoby na ukojenie płaczu maluszków. Odpowiedzi z radami i pomysłami przyszło bardzo wiele. Wspólnym mianownikiem większości z nich była czułość, cierpliwość, miłość i… suszarka do włosów, ale są i zupełnie nowatorskie rozwiązania:) Zapraszamy do lektury części zgłoszonych tekstów!Prace domowe to fascynująca przygoda Nasz synek od urodzenia bardzo mało płakał. Na tyle mało, że mój mąż usłyszał go dopiero następnego dnia. Od początku za to miał długie fazy czuwania, szeroko otwarte oczy i wszystkiemu się przyglądał. Teraz ma pięć miesięcy i płacze już zdecydowanie częściej… ale i tak głównie z powodów światowych (płacze również dlatego, że jest głodny, ale wtedy rozwiązanie jest proste): albo jest znudzony, albo widzi za mało, albo ma za dużo wrażeń, albo jest zbyt zmęczony żeby być zadowolonym, a wszytko wokół jest zbyt ciekawe, żeby tracić czas na spanie. Na takiego towarzyskiego i ciekawskiego człowieka najlepszym sposobem okazał się zestaw: chusta + prace domowe, chusta + goście lub chusta + wycieczki. Ale, niestety, prace domowe w tym zestawieniu zdecydowanie wygrywają (nadal nie doszliśmy po kim on to ma). Dominik robi się szczęśliwy już na sam widok mamy motającej się w chustę. A następnie z wielkim zainteresowaniem ogląda zmywanie czy rozwieszanie prania, żeby po jakiś 40 minutach z zacięciem obserwując np. kij od mopa, zasnąć snem sprawiedliwego. Czytania i pisania pracy magisterskiej latorośl nie uznaje za pracę, a raczej za czynność poślednią i wyjątkowo nudną (chyba że udałoby się pogryźć książkę lub polizać klawiaturę). Ale robimy co możemy, żeby go do nich przekonać. Choć zapewne za 15 lat będziemy próbowali odpędzić go od komputera i zagonić do prac domowych, ale jak wiadomo rodzicom nigdy nie można dogodzić. Zdarza się też, zdarzyło się kilka razy, że Dominik rozpaczliwie płacze i nie potrafimy mu pomóc. Noszenie, przytulanie i głaskanie pomaga w niewielkim stopniu. Pozostaje nam z nim być. Mama Dominika praca nagrodzonaPiersi mamy lekarstwem na ból istnienia Urodziny Tusia Tusińskiego odbyły się bez jego zgody. Co tu zresztą mówić o zgodzie – odbyły się przecież bez jego wiedzy! Rach-ciach-ciach i było po sprawie. W ramach protestu Tuś Tusiński postanowił tego faktu nie przyjmować do wiadomości. Spał. Co 3 przepisowe godziny budził się na jedzenie. Jadł tylko tyle, by przeżyć. Nie rósł. Nawet nie płakał. Tylko, gdy go kąpali wydawał z siebie dźwięk, coś jakby „E-he. E-he. E-he.” Ale cicho i tak jakoś bez przekonania. Po dwóch tygodniach takiej niby-egzystencji do Tusia Tusińskiego dotarło, co się stało. Dotarł do niego cały ból istnienia. Niewiele myśląc, Tuś Tusiński uderzył w ryk. Żadne tam „E-he. E-he. E-he.” Nieee… Uderzył w potężny, drażniący bębenki uszne wszystkich sąsiadów RYK. Nie pomogło przytulanie Taty. Nie pomogło delikatne bujanie Babci. Nie pomogły nawet ciche szepty Mamy. RYK narastał. Sąsiedzi siedzieli cicho niczym myszy pod miotłą. Kot udawał, że go nie ma. Szyby drżały. Teoretycznie, Tuś Tusiński nie miał powodu do płaczu. Popił. Pojadł. Pieluchę miał świeżą. Brzuszek mięciutki. Tylko ta świadomość! Ach! Po jakimś czasie nakręcił się tak, że choć już nie chciał płakać, to i tak nie mógł przestać. Płacz wgryzał się w każdy maleńki kawałek Tusia Tusińskiego. Płacz Płaczyński ogarniał wszystko. Nie wiadomo, jak skończyłaby się ta historia, gdyby nie pojawiły się ONE. Pojawiły się nagle, zupełnie niespodziewanie, bo nie minęło przecież jeszcze ani pół godziny od ostatniego posiłku. Niczym dwie Deski Ratunku – pojawiły się Mamine Piersi. Płacz ucichł i schował się czym prędzej w kącie. Sąsiedzi zaczęli ponownie oddychać. Tato westchnął. Babcia usiadła. Mamine Piersi zostały z Tusiem Tusińskim na dłużej. Niczym byli wobec nich Pan Paracetamol i Pani Melisa. Lekarstwo na ból istnienia było tylko jedno. Mama Tusia Tusińskiego praca nagrodzonaZosia Samosia Gdy Zosia (moja 10-miesięczna córeczka) się rozpłacze, nie ma zmiłuj. Nie pomoże zabawka, soczek, piosenka ani nawet mleczko mamusi. A Zosia płacze często bo jest już taaak duża, że chciałaby mieć wszystko (np. nożyczki, klawiaturę, ziemię z doniczki) i umieć wszystko ( chodzić), wejść wszędzie i nie mieć żadnych ograniczeń (krzesełko do karmienia, fotelik, łóżeczko – to ograniczenia). Kiedy Jej oczekiwania są niespełniane to Zosia daje o tym znać. I to od razu na full 🙂 Ale mama wie, jak w ciągu kilku sekund ukoić płacz małej buntowniczki. Wystarczy Zosię mocno przytulić (policzek do policzka) i pospacerować. Zosia czuje się wtedy bezpiecznie i nawet jeśli nie zapomina czemu płakała to wie, że mama Ją kocha, zarówno wtedy gdy nieba chce Jej uchylić, jak i wtedy gdy stanowczo mówi „nie” na wyczyny Zosi Samosi. Mama ZosiPoczytaj mi mamo, poczytaj mi tato… „Aaaa, kotki dwa, szare, bure obydwa…” To nie zadziałało – mimo największych prób i starań tatusia. „Ta Dorotka ta malusia, ta malusia, tańcowała…” Jeszcze większe rzewne łzy napłynęły Mai do oczek i wydawało się, że to dopiero początek. „Ach śpi kochanie, jeśli gwiazdkę z nieba chcesz dostaniesz”. Nie, to też nie działa, ręce mi opadły, a Maja ciągle rozpaczliwie oczekiwała mamy, która była w delegacji. Maja wskazała nieśmiało paluszkiem na książeczkę z bajkami i jej oczka powędrowały za moim cieniem. Strzał w dziesiątkę. Kolorowe opowiadania o myszkach, świnkach, konikach, lwach, słonikach, owieczkach, pieskach i kurkach… zaczarowanej księżniczce, wróżce Amelce, krasnoludkach i innych stworków – rozweseliły oczka mojej córeczki. Łzy poszły w zapomnienie, a słowa delikatnie płynące wieczorną porą, sprawiły, że Maja uspokoiła się, zaciekawiła historiami – o jakże pięknymi, położyła spokojnie główkę na poduszeczce i zaczęła delikatnie zamykać oczka. Słowa wydawały się być melodią, że aż sam uspokoiłem się, wyciszyłem, złe emocje odleciały bezpowrotnie i oboje zaczęliśmy się do siebie uśmiechać. W mgnieniu chwili Maja zasnęła, ukołysana bajkowymi wierszami. Nasz rytuał, wspólny rodzinny, powtarzamy codziennie po dziś dzień. Łzy… od czasu do czasu pojawiają się jednak, ale w oczach babci, która przypomina sobie mnie, jak byłem takim małym dzidziusiem, jakim teraz jest Maja. Tak właśnie uspokajamy małą Majusię, już prawie 22 miesięczną córusię. Łukasz, tata Majusi praca nagrodzonaPrzytulanie, Tulenie, Głaskanie, Mruczenie i Bujanie Mój półtoraroczny synek płacze niewiele, jednak w ostatnim czasie, każda pobudka zaczyna się płaczem. Najlepszym sposobem aby go uspokoić jest przytulenie. Biorę go na ręce, przytulam, brzuszek do brzuszka, główkę trzyma tak, że słyszy bicie mego serca, otulam go swymi ramionami aby jak największa część jego ciała stykała się z moją. Do tego bujam się do przodu i tyłu, mruczę. Jesteśmy znowu jednym ciałem. Jest miło, ciepło i przyjemnie. Płacz ustaje, a my pozostajemy tak jeszcze przez pewien czas, aż synek sam zdecyduje, że chce już iść zdobywać świat.:) Anna i NikodemMatka przytula, pieści, całuje, słowem, dotyka. Przekazuje swoje emocje, uczucia. I to jest ten pierwszy kontakt. Dziecko czuje się bezpieczne. Jest mu ciepło i dobrze. Przez dotyk niemowlę poznaje świat i choć jeszcze nie rozumie znaczenia słów, to uczy się rozpoznawać ludzi, przedmioty. Nie wszystkie dzieci są przytulane, pieszczone, kochane… Czułe dotknięcie matki pomaga, wycisza, koi. Dziecko czuje się bezpieczne wie, że jest kochane. W późniejszych latach, dojrzewania i dorosłości, zapotrzebowanie na dotyk nie mija, wręcz przeciwnie – wzrasta. Aneta Poznajmy się lepiej Mój synek często płacze. Zaczęło się to w kilka dni po powrocie ze szpitala. Pamiętam ten dzień. Maciek był przewinięty nakarmiony leżał w moich ramionach i zanosił się płaczem… Nie wiedziałam co robić, spanikowałam. Bałam się, że zrobiłam coś nie tak, że to z mojej winy on tak rozpacza. Nie pozostało mi nic innego, jak być przy nim tulić i próbować ukoić jego płacz. Nie ukrywam, że czasem brakuje mi sił na płacz mojego synka, wtedy do akcji wkracza tata i tak wzajemnie siebie wspierając no i wspierając naszego synka próbujemy przetrwać trudne chwile. Maciuś jest już starszy i teraz trochę łatwiej zrozumieć mi jego płacz, a tym samym łatwiej zaradzić. Myślę że najlepszą metodą dla nas było i jest po prostu wsłuchać się w dziecko, obserwować i pomagać jak się da. Czasem wystarczy przytulić, ponosić, czasem zabawić a czasem po prostu być i trzymać za rączkę 🙂 AleksandraMój synek Szymonek bardzo mało płacze, ale gdy już to nastąpi to przeważnie biorę go na ręce i mocno przytulam. Czuje się on wtedy bardzo bezpiecznie w moich ramionach i przeważnie delikatnie sobie tańczymy a ja mu śpiewam piosenki on wtedy zaczyna się śmiać i dalej możemy się bawić . Inną metodą jest zajęcie go jakaś zabawą. Zabawką którą on lubi wtedy wszystko robię aby odwrócić jego uwagę od tego co się stało, bo płacz dziecka może być spowodowany przez różne sytuację np. jak się uderzy, jak się przewróci, jak go coś boli… Wtedy musimy odróżnić te sytuacje i zastosować najbardziej odpowiednią i najskuteczniejszą metodę. Mam również starszą córeczkę Oliwię ona ma 3 latka. Jeśli płacze z jakiegoś powodu to biorę ją na kolana, mocno się ściskamy i całuję to miejsce, w które się np. uderzyła. Wtedy przestaje płakać i możemy bawić się dalej. KasiaKażda mama wie najlepiej Jestem mamą dwóch córeczek i z doświadczenia wiem że każde dziecko płacze innaczej, z innych powodów i w innych okolicznościach, a więc i sposoby ich kojenia bywają różne. Na najmłodszych najlepiej działą mocne przytulenie, wręcz otulenie sobą aby poczuły bardzo, bardzo bliskość drugiej osoby. Nieco starsze rozrabiaki często płaczą z błahych powodów – a to potknęły się o coś, a to zabawka sie zapodziała albo po prostu mają dzień płaczka – w takiej sytuacji najlepiej odwrócić ich uwagę pokazując jakieś „niezmiernie ciekawe zjawisko” np. widziałaś tam za drzewkiem siedzi chyba piesek i uśmiecha sie do nas? Maluszek zapomina o płaczu i wygląda zaciekawiony. Przedszkolaki często płaczą, bo chcą zwrócić naszą uwagę na siebie i tu najlepiej po prostu zostawić wszystko i usiąść z nimi choć na 5 minut skupiając się na wspólnej zabawie. A tak naprawdę lekarstwem na wszelkie zło wywołujące płacz dziecka jest bliskość, czułość, miłość i każda mama wie co jej dziecku sprawia największą przyjemność. Czy to będą uściski, wspólna zabawa w berka czy oglądanie rybek to już sprawa wtórna Agata praca nagrodzona Słowa „Nie płacz kochane maleństwo” niestety na mojego 5 miesięcznego synka jeszcze nie działają. Chciałabym, żeby był sposób, który sprawi, że Łukaszek jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przestanie płakać. Najlepiej taki, który nie uzależnia, a także nie powoduje wyrobienia złych nawyków. Sposób dobry, czuły, wspomagający rozwój, pozytywny. Póki co, nie znam innego lepszego sposobu poza przytuleniem malucha do piersi. Wtedy czuje się bezpiecznie i chociaż na chwilę zapomina o swoich „wielkich” niemowlęcych problemach. Z metod może już mniej mających wspólnego z czułościa i bliskościa, a więcej z tym, ukoić i skrócić cierpienie dzidziusia, korzystam z dwóch wspomagaczy: grzechotki i suszarki elektrycznej. Działają one na mojego malca uspokajająco i usypiająco. A moje kochane maleństwo wreszcie nie płacze:) MartaKonsekwencja Każda Mama instynktownie próbuje ukoić płacz swojego dziecka… Nie zawsze jednak wychodzi to tak jakbyśmy tego chcieli. Nie należy się jednak poddawać, gdyż maluch wyczuje każde nasze zakłopotanie a czasem i poczucie bezradności. Gdy nasze maleństwo zasypiało na ręku i odłożone do łóżeczka budziło się z płaczem, kładąc je do łóżeczka szeptaliśmy jej „Dobranoc skarbie. Teraz pośpisz w swoim łóżeczku, jak się obudzisz Mama będzie przy Tobie”. Oczywiście przy pierwszej próbie odłożenia dziecko płakało. Braliśmy ją wtedy na ręce, przytulaliśmy i włączaliśmy muzykę, jaką pamiętała z czasów „bycia w brzuszku”. Gdy tylko uspokajała się odkładaliśmy ją z powrotem do łóżeczka. Po kolejnym ataku płaczu za każdym razem powtarzaliśmy te same czynności, a z każdym dniem było coraz lepiej. Aż w końcu zasypianie przestawało sprawiać jej jakikolwiek problem. Córeczka rozumiała, że nie jest sama a sen to przyjemność, nie tylko konieczność. JoannaPłacz to nie złośliwość Co najlepiej koi płacz mojego dziecka? A w sumie dwójki dzieci, bo mamy w domu pięciolatka i dwóipółlatkę. I oboje, bez względu na to, w jakim wieku byli, potrzebowali tego samego – zrozumienia, że ich płacz nie jest wymierzony przeciw nam, rodzicom. Że nie płaczą nam na złość, tylko wyrażają płaczem jakieś swoje potrzeby. Zanim nauczyli sie mówić, wyrażali w ten sposób wszystkie pragnienia, później stopniowo coraz więcej potrafili nazwać – ale do dziś niektóre rzeczy są dla nich za trudne do określenia. A czasem najlepiej napięcia rozładowuje się płaczem, przecież i my dorośli tak robimy. I tak naprawdę najważniejsze jest takie podejście, reszta wypływa właśnie z niego. Jeśli rozumiem znaczenie płaczu, instynktownie wyciągam ramiona w stronę płaczącego dziecka, tulę z czułością i uspokajam. Albo noszę cierpliwie szlochające niemowlę. Albo podaję maluszkowi pierś – lek na wszelkie zło. Przy starszych dzieciach odkładam na bok rozmowy, upominania – póki płaczą, i tak niewiele do nich dociera. Najpierw uspokajam emocje, potem przemawiam do rozumu:) Dzieci uczą się przez naśladownictwo – pewnie dlatego nasze doskonale rozumieją, że płaczącemu potrzebna jest czułość. I dlatego młodsza głaszcze brata przemawiając do niego czule, gdy ten chlipie niepocieszony; pewnie dlatego pierworodny przynosi siostrze książeczki, żeby rozbawić ją, gdy płacze ze zmęczenia. Tak, najlepiej płacz dziecka koi rodzicielskie zrozumienie, że emocje małego człowieka są silne i potrzeba pomocy, by się z nimi uporać. Małgorzata praca nagrodzona Samotny maluszek = nieszczęśliwy maluszek Pierwszy raz, ten dziwny dzwięk, ktorego nigdy nie zapomniałam usłyszalam na sali porodowej. Duże zdziwione oczy pytające „co dalej?” Nie wiedziałam. Leżeliśmy w osobnych salach, ja obolała i on płaczący. Pośród dzisiątki dzieci słyszałam mojego malca, jasno i wyraźnie. Płakaliśmy razem. Ja z niemocy, on z samotności. To była jego ostatnia samotna noc, strach przysłoniła miłość i wiara we własne siły. Tak zaczęła się historia naszych dotyków. Naszych tulasków, przytulasków, tulków i przytuleń. Każdy wariant jest dobry, podstawą jest bliskość, szczerość i miłość. Ten prosty gest daje mojemu synkowi poczucie bezpieczeństwa, koi smutek i ból, kiedy upadnie na kolano, bądź obudzi go zły sen. A czasami tulimy się od tak, w śmiechu, żeby pamiętać jak ważni jesteśmy dla siebie. Dziś mój dwulatek przytulił swojego młodszego braciszka, niezdarnie, nie jest to ważne, uczy się samodzielnie kochać i obdarzać tym uczuciem bliskich. Z pozdrowieniami dla fanów tulasków. Karolina praca nagrodzona Po prostu być JA – MATKA najlepiej koję płacz mojego dziecka. JA nie jako ja – mądra, oczytana, zadbana, wesoła osoba, ale JA jako, jeszcze do niedawna – część mojego dziecka. Mój zapach i ciepło – dlatego przytulamy się. Moje ruchy ciała – dlatego kołyszemy się. Mój głos – dlatego śpiewamy, rozmawiamy, opowiadamy. Mój dotyk – dlatego poklepujemy się, masujemy, głaszczemy. Nasza bliskość – dlatego po prostu jestem. MonikaPo pierwsze: zrozumieć, że dziecięcy płacz to język w jakim dzieci się z nami porozumiewają, a po drugie: mieć poczucie że w innych sprawach nie zawodzę. Te dwa stwierdzenia pomagały przeżyć, gdy słuchałam kolejnej serii płaczu. Bo czasami trzeba sobie samemu z płaczem poradzić, a nie koniecznie zaradzić skutecznie na płacz. Wiedziałam, że nie zawodzę bo zawsze mógł na mnie liczyć: byłam blisko od pierwszych chwil, dotykałam, przytulałam, słuchałam. WIedział, że nie jest sam, chyba zdobyłam jego zaufanie. Teraz ze spokojem wysłuchuję jęków pt „chcę (cze)koladkę, albo chcę czytać teraz. Mówię w zależności od sytuacji: „teraz nie, już było/ będzie/ nie możesz tego w ogóle dostac”. Działa! Tak jak tysiące słów mają dorośli tak tysiace płaczów mają dzieci. Był więc płacz bo nie chciał leżeć w wózeczku. Nosiliśmy na rękach, póki nie nauczyliśmy się nosić w chuście, zrozumieliśmy, ze wózek to za daleko od bijącego seruszka mamy. Był płacz bo chciał mleka, chciał ssać. Nauczyłam się cierpliwie siedzieć albo leżeć, aż się nasyci. Na szczeście mądra położna nauczyła mnie też jak zachęcić małe dziecko do skutecznego ssania bez podsypiania! Był płacz podczas długiej jazdy samochodem. Nauczyliśmy się śpiewać piosenki rymowanki. Miał niecałe 2 miesiące jak usnął w rytm „opowiem ci bajkę jak kot palił fajkę”. Gdy w nocy obudzi się zaniepokojony czasami działa smoczek, a czasami lekki masaż pleców. Gdy płacze po wyjęciu z wanienki wiem, ze za bardzo przeciągnęłam sprawę i jest już zmęczony. Słucham cierpliwie. Nie dyskutuję w nocy gdy chce pić mleko z piersi, mimo, że ma już ponad 1,5 roku – wiem, że to nie tylko potrzeba picia, ale też rekompensata za deficyt mamy, której przez dziesiięć godzin nie ma w domu. Krótki nocny płacz mija w jednej sekundzie po przystawieniu piersi. Staram się nie słuchać krytycznego rodzica we mnie, który gani mnie za uleganie dziecku. Trzymam się zasady ulegania w sprawach pierwotnych i podstawowych: potrzeba ssania, pokarmu, bliskości, dotyku. W innych sprawach mogę być zasadnicza – płacz na szczęscie trwa wtedy krótko. Przeważnie się śmieje. A rodzajów uśmiechów ma tysiąc i jeden! Katarzyna, mama Jeremiego praca nagrodzona Bliskość Jakkolwiek banalnie to nie zabrzmi, płacz mojego dziecka koi… bliskość. Każda forma bliskości, od delikatnego kołysania w chuście w rytm matczynego serca, przez głaskanie i tulenie, na zapachu mleka skończywszy. Moje dziecko pachnie migdałami i wanilią – to tak piękne zapachy, że mam potrzebę ciągle je czuć, dlatego córka jest noszona, przytulana, usypiana w moich ramionach. I nie płacze… bo nie ma powodu. Wszystko czego potrzebuje, ma na wyciągnięcie króciutkiej rączki… czyli bardzo blisko. AgulekKiedy mój maleńki wcześniaczek bardzo płakał i nie mogłam jej w żaden sposób ukoić, kładłam ją sobie na brzuszku i razem otulałyśmy się kocykiem. Najczęściej obu nam udało się zapaść w sen. Sposób bardzo prosty, ale działał relaksująco i na mamę i na maleństwo. MamaJestem mamą 4-romiesięcznego Filipka, pierwszy miesiąc był czasem nauki i zrozumienia potrzeb mojego dziecka, ale wtedy też zaobserwowałam, że dla niego najważniejsza jest czułość i bliskość. Kiedy płacze, delikatnie głaszczę i całuję go w główkę, powoli Maluszek zaczyna się uspokajać, potem trzymam go za rączki i cichutko mówię do niego: „już wszystko dobrze, Mama jest obok ciebie”. Nie zaczynam też od razu intensywnej zabawy, chwilę jeszcze przytulając Filipka noszę go po mieszkaniu, wciąż mówiąc do niego, ale jednocześnie pokazując ciekawe rzeczy np. wyglądamy przez okno, myślę, że wtedy Maluszek zapomina o płaczu i powoli możemy wejść w etap zabawy i uśmiechu od ucha do ucha.:) MonikaJako mama 2 latka oraz niemowlaka z całą pewnością mogę napisać, że nikt tak nie ukoi dziecka i tego malutkiego i ciut starszego – jak… mama:) bicie serca, które czuje dziecko będąc w jej ramionach ukoi każdy płacz i smutek. Jej czuły dotyk, ciepłe słowo, uwaga poświęcona w tej trudnej akurat dla dziecka chwili uspokoi każde dziecko i sprawi, ze wróci uśmiech na twarzy, poczucie bezpieczeństwa a załzawione oczka szybko wyschną 🙂 AnnaKażda Mama na swój sposób na ukojenie swojego maleństwa. Ja jestem Mamą dwóch wspaniałych córeczek, oczekującą trzeciego małego szkraba. W naszym przypadku zawsze działa przytulenie do piersi. Moje ciepło i bicie mojego serca zawsze wpływa kojąco na moje dziewczynki. Tak było jak były malutkie i tak jest teraz jak dziewczynki są większe. Na łzy, zmartwienia i troski najlepsze jest przytulenie do mamy i gorący magiczny (jak my to mówimy) buziaczek 🙂 Kasia„Poważne” rozmowy o uczuciach Mój synek to chłopczyk i to często wyrażający uczucia płacząc. Mam kilka sposobów, które na niego działają: – najczęściej sprawdza się ciche śpiewanie, śpiewam mu kołysanki, lub jakieś inne wesołe piosenki, lub włączam mu piosenki z magnetofonu; – czytam mu też wtedy bajeczki, akcentujac i zmieniając głos; – mówię do niego, patrząc mu w oczka, mówię np. o tym jak długo na niego czekałam, albo jaki jest śliczny; Każdy sposób sprawdza się w różnych sytuacjach, najgorzej jest w nocy, ale wtedy niezawodne jest jedzonko. Mariola, mama KubusiaMoim najlepszym sposobem jest usiąść przy dziecku, popatrzeć w jego oczka i bez nerwów w spokoju mówić do niego cieplym, spokojnym glosem i głaskac po główce – moje dzieciątko szybko się wtedy uspokaja. Pamiętajmy o tym żeby być na równi z dzieckiem, nie mówmy do dziecka nigdy z góry, tylko starajmy się być na wprost dziecka. To pomaga! MamaMoja kochana coreczka urodziła się Ma na imię Julia. Z mężem czekaliśmy na nią dwa lata. Baliśmy się czy będziemy umieli radzić sobie z nowymi obowiązkami rodziców, które na nas spadną. Po urodzeniu się Julci płakaliśmy oboje ze szczęścia które na nas spadło, cieszyliśmy się każda sekundą, minutą, godziną którą spędzaliśmy z naszym maleństwem. Po miesiącu okazało się, że nasza córcia ma kolki. Nie wiedziałam co robić, płakałam razem z córką, rady znajomych niestety nie pomagały. Serce bolało i pękało. Próbowaliśmy wszystkiego: kołysania, huśtania, śpiewania, noszenia na rękach i nic. Przy kolejnej kolce i płaczu wzięłam Julcię i położyłam na swoim brzuchu. Podkurczyłam jej nóżki tak, że pupę miała w górze i masowałam jej plecki jednocześnie mówiąc do niej jak bardzo ja kochamy, że jest naszym skarbem i najdroższym słoneczkiem. Efekt był taki, że Julcia słuchała po czym zasypiała i o płaczu nie było mowy. Teraz Julcia będzie miała roczek i kolek oraz płaczu nie ma. Jest pogodną, uśmiechniętą, kochaną cudowna córcią. Mama JulciMuzyka i dużo miłości Ponad 5 lat temu pojawiła się w moim życiu najbardziej oczekwiana przeze mnie istotka – moja córeczka Kinga. Jako pierworódka nie miałam najmniejszego pojęcia jak kąpać maleństwo, karmić je, opiekować się Nią tak, by nigdy nie zaznała uczucia braku ciepła rodzinnego. Przerażona jej delikatnością podchodziłam do Niej z czułością ale i uśmiechem na twarzy, w końcu po tylu latach oczekiwań na świecie pojawiło się moje maleństwo. Niestety początki nie były łatwe również z powodu kolek. Kolka? W najgorszych snach nie myślałam o tym, że właśnie moje dziecko będzie miało z czymś takim problem. Płacz zaczynał się każdego dnia o 18 i trwał przez 2,5 godziny. To było straszne. Na pomoc przychodziła wówczas moja mama – najwspanialsza babcia pod słońcem. Tuliłyśmy ją na przemiennie do swojego serca i śpiewałyśmy kołysanki. Najbardziej uspakajało Ją śpiewanie piosenek, które nuciłam do mojego brzuszka kiedy była jeszcze w środeczku. Pocałunki, ssanie piersi i uczucie ciepła jakie może dać matka swojemu dziecku jest najważniejsze. W ciągu dnia dumna jak paw spacerowałam na świeżym powietrzu godzinami, co również uspakajało maleństwo. Kołysanie wózka powodowało, że Kingusia stawała się spokojniejsza, a w późniejszym wieku płacz zastępowało oglądanie ciekawego świata, który ją otaczał. Zabawa na podłodze w towarzystwie rodziców i radość z każdego nowego osiągnięcia Naszego Skarbu sprawiała, że Kinia oddawała nam o stokroć więcej uśmiechu od Nas. Podczas zabawy nie było mowy, żeby na jej twarzyczce pojawił się chociaż mały grymas. Moja córcia wyrosła na mądrą dziewczynkę wciąż potrzebującą dużo miłości. Już niedługo urodzi się Jej braciszek – Piotruś więc wspólnie śpiewamy Jemu pioseneczki. Czytamy też bajki i rozmawiamy z Nim kiedy kopie. Wierzę, że córcia oraz mąż będą moją podporą gdy synek przyjdzie na świat, a Kingusi głosik uspokoi Go gdy będzie płakać. Kołysanie dziecka oraz śpiew, muzyka, czułe słowa a także zabawa mogą zdziałać cuda. Życzę rodzicom by ich miłość z głębi serca ukoiła każde zapłakane dziecko. MagdalenaJestem mamą dziesięciomiesięcznej Wiktorii, która jest bardzo grzecznym i spokojnym niemowlaczkiem. Niestety zdarzają się w jej życiu sytuacje w których na usteczkach pojawia się podkówka, a w oczkach gromadzą się olbrzymie łezki. Wówczas, aby ukoić płacz córeczki, włączam cichutko muzykę, biorę maleństwo na ręce i idziemy przed lusterko, gdzie powoli kołyszemy się w rytm muzyki i uśmiecham się do naszych lustrzanych odbić. Po kilku minutach na twarzy mojej królewny także pojawia się uśmiech. I wtedy jest cudownie. Iza Co najlepiej koi płacz mojego Malucha? Myślę, że przede wszystkim to, że moja Drobinka wie, że jej łzy są dla mnie ważne. Uważnie jej słucham. Często dziękuję, że mówi mi jak potrafi, o tym co dla niej trudne i o tym w czym potrzebuje mojej pomocy. Marzy mi się, by tak ze mną rozmawiała również za kilkanaście lat 🙂 . Efekty? Płacz przy ostatnim szczepieniu trwał mniej więcej tyle, ile zajmuje, by siarczyście sobie przekląć. A tak na co dzień… Gdy już wiem, że z pieluszką nie wiąże się żaden „pachnący” interes, bufet jest opróżniony i żadna zabawka podstępnie nie atakuje mojego dziecka, gdy dopada Drobinkę ból świata, wtedy śpiewam. I wierzcie albo nie – ona świetnie wie, co chce usłyszeć. Najbardziej lubi piosenki, przy których mama zanurza się w marzenia – o trzaskającej zimie, ciepłej herbacie, wieczorach przy ognisku, o wędrowaniu. Przytulamy się i marzymy. Mama Agata i Drobinka WandaNasz syn Mikołaj jest z nami dopiero miesiąc, więc to dopiero początek naszego wzajemnego poznawania się i uczenia się tego co i jak komunikuje. Nie płacze dużo – staram się rozpoznawać jego potrzeby (na tyle, na ile potrafię) i jak najszybciej je zaspakajać. Kiedy jednak nie możemy tego zrobić (np. natychmiast nakarmić) lub nie rozumiemy o co chodzi – najlepiej działa śpiew Taty. Przyznaję, że nieustannie mnie to zaskakuje, ponieważ z naszej rodzicielskiej dwójki to ja jestem „ta śpiewająca”: przez ciążę przeszłam śpiewająco, co noc utulałam nienarodzonego jeszcze syna (a przy okazji i siebie) do snu białoruskimi i ukraińskimi kołysankami, śpiewałam mu najrozmaitsze pieśni – od ludowych, przez harcerskie, gospel… Gdy zbliżało się rozwiązanie, do śpiewania włączył się Tata z zupełnie innym, bo legionowym repertuarem… Teraz, już po narodzinach Mikołaja, obudziła się w nim żyłka improwizatora… Kiedy Mikołaj płacze śpiewa mu piosenki o wymyślonych przez siebie melodiach i tekstach; monotonne (jedna z nich brzmiała jak pieśń jakiegoś starego, ukraińskiego lirnika), czasami skoczne, a ich teksty wyrażają (domniemaną) potrzebę Mikołaja (na przykład gdzie jest mama – jeśli akurat nie mogę podejść) lub opowiadają o tym co Mikołaj akurat robi lub robił… A syn wycisza się i zasypia… Ponieważ jednak, jak to przy improwizacji bywa, pieśni przychodzą, a zaraz potem są zapominane i zostają z nich tylko strzępki melodii i tekstów – zaczęłam je nagrywać. Jeśli Taty nie będzie przy nas i Mikołaj, i ja będziemy mogli przywołać jego głos 🙂 Sprawdzają się też pieśni legionowe (które zna jeszcze z brzucha) i kolędy, buczane męskim głosem. Może to kwestia wibracji rytmu, a może po prostu miłości, z jaką są śpiewane? Ważne, że ta metoda działa! Marta praca nagrodzonaKurs online - Jak rozwijać koncentrację i uwagę dzieciMindfulness dla dzieciTwoje dziecko ma trudności z koncentracją? Nie potrafi się na niczym skupić? Jest zestresowane?Jeżeli chcesz pomóc dziecku rozwinąć pełnię jego możliwości, lepiej zrozumieć siebie, zbudować odporność na stres i nauczyć się słuchać głosu własnego serca – ten kurs jest właśnie dla was!Dzielny trzylatek Mój syn ma prawie trzy lata. Dziś wywrócił się na nierównych płytkach chodnikowych i sama poczułam jakbym uderzyła o ziemię. Zanim do niego podbiegłam ktoś zdążył go podnieść i już płakał. Mój sposób na uspokojenie go to rozmowa o tym co czuje. Ja: Zęby masz całe? Syn:Tak (płacząc). Ja: Bardzo boli? Syn: Potakuje, ale już nie płacze. Wzięłam go na ręce i poszliśmy dalej. Za chwilę powiedział z zadowoleniem pokazując na swoją buzię: Nie ruszają się! Moje zęby, nie ruszają się. Bardzo rzadko płacze, może to dlatego, że traktuję jego problemy poważnie i nigdy z moich ust nie usłyszał: Nie płacz maleństwo! Mama TrzylatkaRóżne sposoby na różne rodzaje płaczu Moje 4-miesięczne Maleństwo jest „wielkim przytulaskiem”. W zależności od powodu płaczu mamy z mężem różne sposoby… Pierwszym jest włączenie ulubionej muzyki naszego maluszka (szeroki repertuar)i tańce (tzn. bardziej kołysanie) na rękach w pozycji pionowej i wtulanie się w mamę lub tatę 🙂 TO RACZEJ ZAWSZE SIĘ SPRAWDZA! Być może dlatego, że w brzuszku śpiewała i tańczyła razem z mamą 🙂 Kiedy już to nie działa, to tata wkracza do akcji i robiąc śmieszne miny oraz wydając specyficzne odgłosy, zawsze rozweseli buźkę naszej córeczki i ukoi jej płacz. Kiedy Malutka popłakuje sobie do snu – rewelacyjny i niezastąpiony staje się pluszowy przyjaciel piesio, który pilnuje jej w łóżeczku od pierwszych dni życia. Ważne, aby był przytulony do buźki (między uszkiem a szyjką). Polecamy:-) Sprawdzone przez mamę i córcię AnastazjęMój synek niedługo skończy pierwszy roczek, poznaliśmy się już na tyle, że rozumiem sposób jego płaczu, a ma jego wiele odmian i na każdą działa inna pieszczotka. Gdy upadnie, przytnie paluszek, bądź w inny sposób dopadnie go „brutalność” odkrywania świata – pomaga przytulenie i uważne wysłuchanie skarg. Absolutnie nie wolno się śmiać i lekceważyć problemu. Na smuteczek ze zmęczenia pomaga ciepłe mleczko i noszenie na „małpkę” przy nuconej cicho kołysance. Na nudę pomaga zwariowany taniec, albo głośny śmiech – wiadomo, udziela się;) Płacz jeden, znaczeń wiele i tak naprawdę na wszystkie pomaga dużo cierpliwości, miłości i ciepła. Bo maluszki nie radzą sobie jeszcze z emocjami i trzeba je pocieszyć, pokazać, że nie są same, mają na kogo liczyć. I choć czasem ciężko ukoić wrzask, trzeba pamiętać, że to nie jest robione nam na złość, tylko tak już jest, że dzieci płaczą bo wszystko jest nowe i dopiero uczą się innych reakcji. Ktoś powiedział kiedyś, że płacz dziecka jest wołaniem o pomoc. I my rodzice a zwlaszcza mamy – cieple, kochające mamy- pomagajmy jak tylko możemy. Ula z Kacperkiem praca nagrodzonaCiasne otulenie i szum wody Ja zawsze zaczynałam od przytulania i całowania, bliski kontakt bardzo pomaga uspokoić moje płaczące maleństwo. Mojej córeczce poczucie bezpieczeństwa przywracało owinięcie w kocyk bądż rożek. Nosiłam tak owinięte niemowlę do chwili gdy się uspokoiło i zasnęło. Póżniej kładłam ją na boku w łóżeczku nie rozwijając kocyka. Także rytmiczne, jednostajne ruchy uspokajały moją pociechę. Można ją było kołysać w ramionach, w nosidełku, pomocne bywało jeżdżenie w wózku. Gładzenie i masowanie brzuszka lub plecków potrafiło uspokoić smyka. Interesujący widok sprawia że córcia przynajmniej na jakiś czas zapomina o płaczu. Intensywne barwy zabawek, przesuwających się i ciche rytmiczne dźwięki potrafią zafascynować moją pociechę. Nietypowy sposób ale często skutkujący to bierzemy szkraba do łazienki, trzymamy go na rękach i odkręcamy kran. Ważne żeby zatkać odpływ w umywalce. Przytulamy i przysuwamy malęństwo blisko chlupiącej wody, to często uspakaja. AnnaKodeks postępowania cywilnego po… japońsku Moj mąż zaczyna w swoim ojczystym jezyku (japońskim) czytać na glos kodeks postępowania cywilnego i wtedy nasza 4 miesięczna córeczka przestaje płakać, wpatruje się w tatusia, a po chwili pięknie zasypia. Iwona Odkurzacz – uspokajacz Jestem mamą czteroletniego chłopca i dziewięciomiesięcznej dziewczynki. Synek płacze (i płakał) znacznie mniej od córeczki, wystarczy przytulenie do mamy czy taty i już jest dobrze. Za to moja córeczka jest bardziej wymagająca, często nawet noszenie na rękach nie wystarcza. Natomiast niezawodnym sposobem, aby przestała płakać jest odkurzacz. Mała, jak tylko usłyszy dźwięk pracującego odkurzacza uspokaja się natychmiast i staje się pogodna. Często zdarza się, że zasypia przy włączonym odkurzaczu, jak przy kołysance. Odkryłam to przypadkiem, ale metoda jest skuteczna w każdej „płaczącej” sytuacji. Polecam! EdytaSuszarka – rzecz przydatna Jako przyszli, niedoświadczeni jeszcze rodzice, zaopatrzyliśmy się w cały arsenał sprzętów, które być może pozwolą nam przetrwać w pierwszych tygodniach życia naszego maleństwa. Począwszy od wózka, przez huśtawkę, leżaczek, chustę tkaną do noszenia dzieci, na kołysankach skończywszy… Nigdy jednak nie zgadlibyśmy co stanie się najważniejszym przedmiotem w naszym domu w pierwszych tygodniach, ba, a nawet miesiącach życia naszego dziecka. Uzbrojeni po zęby próbowaliśmy wszystkiego po kolei kiedy przewinięty i nakarmiony maluszek płakał rzewnie pomimo prób noszenia, tulenia, kołysania i śpiewania. W czasie jednego z pierwszych ataków kolki, kiedy bezradni nie wiedzieliśmy jak mu pomóc i płakaliśmy razem z nim, z pomocą przyszłam nam moja mama. Poradziła, abyśmy nagrzewali brzuszek maluszka strumieniem ciepłego powietrza z… suszarki do włosów. To okazało się strzałem w dziesiątkę! Jednak nie dlatego, że nagrzewanie brzuszka zadziałało. Nie zdążyliśmy nawet nakierować go w stronę synka… Wystarczył sam dźwięk. Zdziwieni włączaliśmy i wyłączaliśmy suszarkę słysząc na zmianę hałas suszarki i płacz maluszka. Przez kolejne tygodnie nie rozstawaliśmy się z nią nawet na krok, leżała tuż przy wspólnym łóżku, a my po omacku szukaliśmy włącznika w środku nocy. Nawet w odwiedziny do teściów w pierwszej kolejności do torby wpakowaliśmy suszarkę 😉 Choć moje dziecko ma już 6 miesięcy i płacze naprawdę rzadko, to suszarka służy nam dobrze gdy rozdrażniony i zmęczony nie może zasnąć ani ssąc pierś, ani kołysząc się w ramionach rodziców. Czemu działa tak dobrze? Nie wiem… Przypuszczam, że w brzuszku u mamy, tak blisko jej bijącego serca, musi być naprawdę głośno, a monotonny szum suszarki przywołuje w pamięci dziecka te bezpieczne chwile… Choć teraz wiem już, że nie jest to żaden nowy, ani specjalny sposób oraz że bardzo wiele dzieci uspokaja się przy dźwięku odkurzacza lub okapu kuchennego nasz synek nie daje się oszukać. Tylko TA suszarka jest tą jedyną i odpowiednią. Taki już jest wybredny 😉 Szkoda tylko, że w instrukcji obsługi nie piszą nic o jej magicznym zastosowaniu w stosunku do niemowląt. Aleksandra praca nagrodzona Moje dziecko nazywa się Tosia i ma już prawie roczek. Gdy była malutka dużo płakała, ponieważ doskwierały jej niedobre kolki. Na bóle brzuszka wtedy działała tylko jedna rzecz. Nie były to kropelki, nie był to masaż, nie było to bujanie. Tosia uspokajała się jedynie przy szumie suszarki, której strumień ciepła kierowaliśmy na jej brzuszek. Później wystarczało zawiesić suszarkę na ścianie w pobliżu łóżeczka i tak suszarka potrafiła chodzić godzinę. Teraz kiedy Tosia płacze za dnia, wówczas całuję ją po policzkach, ocieram łezki, głaszcze po pleckach, trzymam na rękach, stukam w jej garnek – instrument czy łyżeczką o szklankę. Gdy Tosia płacze wieczorem, to biorę ją na ręcę i idziemy do okna. Pokazuję jej samochody jadące do centrum na imprezę i wracające z centrum, by położyć się spać. A potem kołyszę ją śpiewając wymyślone piosenki, których tempo samo mi się narzuca, a słowa też same ze mnie wychodzą. Takie to są nasze sposoby, o których – wierzę – sama Tosia mi szepnęła do ucha. ZuzannaW naszym przypadku najlepiej płacz dziecka koiła, suszarka do włosow 😉 włączałam na chwilkę i szum suszarki usypiał od razu malutką. AnnaPłacz mojej córki najlepiej koi masaż brzuszka – lekko masuję jej brzuszek, przykładam do brzuszka ciepłe pieluszki (nagrzane żelazkiem(,na koniec włączam suszarkę z ciepłym powietrzem i po chwili przy szumie z suszarki córka uspokaja się i zasypia. IwonaGdy mój synek był malutki i nie pomagało noszenie go na rękach a wiedziałam, że jest nakarmiony i ma suchą pieluszkę, kładłam na jego brzuszek pieluszkę i ogrzewałam go suszarką (średnim strumieniem ciepła). Ciepło i szum suszarki momentalnie uspokajało mojego synka, a teraz gdy ma już kilka lat wystarczy przytulić go do siebie i spokojnym głosem go uspokajać. IwonaWarszawskie korki Sposób nie jest mój, tylko mojego męża, ale podsłuchałam i mnie zachwycił. Wcześniej nie wiedziałam, co mój mąż robi, żeby malutki się uspokoił, wiedziałam tylko, że idzie z małym do pokoju i… uspokaja skutecznie. Ale ostatnio miałam okazję być w pobliżu i usłyszałam jak mój mąż swoim spokojnym, ciepłym głosem robi naszemu dziecku mini-wykład z… korków w Warszawie! Pokazuje mu jadące za oknem auta, których Leon i tak pewnie nie widzi i opowiada, opowiada, opowiada 🙂 A to skąd jadą, a to dokąd, a i ile się stoi w korku z Tarchomina, a ile na Bielany 🙂 Mały po takiej opowieści wtula się w tatę i tak sobie stoją – facet z bobaskiem na rękach. Mnie wzrusza, no ale wiadomo, moi są 😉 Zresztą jak się noszą w chuście to też jest rozmowa – właściwie to zastanawiam się, czy mąż nie minął się z powołaniem: powinien zostać komentatorem sportowym, bo opisać to, co się dzieje potrafi idealnie. Dodam tylko, że ja nie potrafię aż tak dobrze dziecka uspokoić. Mama Leona praca nagrodzonaGrzechotki uspokajacze Płacz naszej Dianki koi gdy gramy jej wtedy na marakasach z owocu tykwy przywiezionych z Costa Rica. Przestaje płakać i słucha oraz patrzy na ten instrument. Gdy byłam chora i musiałam godzinę zostać sama w domu z Dianą leżąc w łóżku i nie mogąc jej wziąć, ponieważ miałam wysoką gorączkę a ona płakała to tylko ten instrument mnie ratował. W domu nazywamy go „Grzechotki uspokajacze”. AnnaNa płacz – Bandyta:) Moje maleństwo nsjszybciej się uspokaja gdy puszczam muzykę z filmu Bandyta. Nie ukrywam, iż sama bardzo ją lubię i często słuchałam podczas ciąży, a także później. AnnaTetrowa pieluszka Mam roczną córeczkę Zuzię. Jak niemowlę była dzieckiem, które dość często płakało. Próbowaliśmy wszystkiego: lulanie w wózku, noszenie na rękach, kołysanie… I nic. Znajoma poleciła mi skropić czysta pieluszkę tetrową kilkoma kroplami mleka mamy i podać dziecku, żeby się do niej przytuliło. Faktycznie, pomogło! Dziś Zuza jest już dużą dziewczyną i kiedy płacze ze złości, po prostu podchodzę z nią do lustra i pokazuje jak wygląda rozzłoszczona. I mała szybko zaczyna się śmiać z samej siebie. A na dziecięce smuteczki mamy Misia Gryfka i cieplutki, domowy kocyk, który pomaga w każdym kłopocie 🙂 OlaNie uciszajmy za wszelką cenę Nie ważne jak gwałtowny lub niespodziewany jest ten płacz, a czasem tylko małe kwilenie lub pojękiwanie małego człowieka, zawsze pomaga dotyk, głos i bliskość rodzica. Jest coś uniwersalnie pierwotnego w tym, że ciepło naszych dłoni, zapach, spokojny ton i czułe szeptanki niemal natychmiast uspokajają płaczące maleństwo. Wystarczy zrozumieć, że ono nie robi nam na złość, lecz płacze, bo to jedna z niewielu dostępnych niemowleciu form komunikacji. Bo za gorąco, za ciasno, niewygodnie lub po prostu coś je wystraszyło. Przytulenie maleństwa, noszenie go na rękach by utulić jego smutki, nucenie mu, to sposoby, które budują w maluszku zaufanie do rodziców, pewność, że zawsze ktoś przy nim będzie. Dlatego nosimy, śpimy, tulimy i rozmawiamy, a częściej niż płacz słychać w naszym domu radosny gulgot niemowlaka i chichot przedszkolaka. Są dzieci o pogodnym usposobieniu, które nawet po szczepieniu płaczą tylko chwilę. Są też takie, które swoją płaczliwością i marudzeniem mogą przyprawić niejednego rodzica o poważne frustracje. Odnoszę czasem wrażenie, że niektórzy rodzice panicznie boją się płaczu dziecka i postępują z nim tak, by za wszelką cenę tego ewentualnego płaczu uniknąć. Prowadzi to do wielu absurdalnych sytuacji i często … właśnie płaczu zagubionego w tym wszystkim dziecka. A przecież to my, rodzice, jesteśmy dla małego człowieka lekiem na całe zło, nasza uwaga, słowa, czułość 🙂 Uwolnienie przez dziecko emocji płaczem spełnia też dobrą funkcję i pomaga mu rozpoznawać swoje odczucia. Bliskie jest mi myslenie, że nie trzeba tłumić płaczu starszaka, że trzeba pozwolić na smutek, jak i na radość, a jednocześnie mądrze przy nim być w trakcie przeżywania tych stanów. Oczywiście, moment, kiedy trzeba interweniować i pocieszać, a kiedy wystarczy po prostu przytulić lub pogłaskać, zależy od rodzica i jego świadomego rozeznania się w sytuacji. MajaZawsze razem Pytanie wydawać się może i łatwe, ale nie w naszym przypadku. Dlaczego? Ponieważ nasz 7 miesięczny synek prawie w ogóle nie płacze 🙂 Niemożliwe? A jednak! Naszą metodą jest bliskość i miłość, a przede wszystkim cierpliwość i chęć zrozumienia dziecka, a to nie takie proste. Oczywiście zdarzają się nam chwile kryzysowe, albo kiedy przegapimy moment jak nasz szkrab chce już spać. Wtedy może nawet i wpaść w histerię. Co robimy? Najpierw przytulamy, tulimy przez parę minut albo śpiewamy mu do uszka jego ulubiona kołysankę. To zazwyczaj pomaga. I nie ma tu znaczenia czy jest to mama czy tata (obydwoje pracujemy w domu, dlatego naszego dziecko nie wie co to brak jednego z rodziców…to naprawdę niesamowite szczęście dla każdego z nas). Czasami umiem pomóc tylko ja, a czasami tylko tata. Są oczywiście sytuacje takie jak ząbkowanie, wtedy leży wtulony w jedno z nas i tak próbuje spać. A co takiego robimy, że nasz syn po prostu nie płacze? Jesteśmy zawsze przy nim (tylko jak śpi w ciągu dnia to jest sam), wkładamy dużo serca w zabawę z nim, w jego rozwój, nosimy chłopaka w chuście, karmimy metodą BLW (baby-led-weaning), staramy się nie kłócić (dziecko potrafi wyczuć najmniejsze spięcie pomiędzy rodzicami), odczytujemy sygnały które nam daje (naprawdę można się tego nauczyć!), a co najważniejsze – szanujemy go… Sami byśmy nie zauważyli braku płaczu. Dopiero po 3 dniowym pobycie u rodziny ktoś nagle powiedział: „czegoś mi tu brakuje…tylko nie wiem czego”. Po tygodniu dostaliśmy telefon od tej samej osoby: „Wiecie co? już wiem, czego mi brakowało! Płaczu! płaczu Waszego dziecka..jak Wy to robicie?” … My je po prostu kochamy 🙂 MariaCo najlepiej koi płacz Mojego dziecka? Odpowiedź jest prosta … ja 🙂 Od chwili kiedy po raz pierwszy wzięłam moje maleństwo na ręce od razu przytuliłam go do siebie, tak żeby słyszał bicie mojego serca i wiedział kto go trzyma. Synek nie płakał. Niestety w szpitalu procedury i procedury, musieli mi go zabrać na mierzenie, ważenie itp. Na szczęście trwało to krótko i znowu byliśmy razem 🙂 Od tamtej pory jesteśmy prawie jedno 🙂 To znaczy tam gdzie ja tam i mój synek 🙂 Pierwszy płacz synka usłyszeliśmy po kilku godzinach od porodu, ja nie czułam się za dobrze, mąż wziął maluszka i niestety płacz nie ustawał, ale wystarczyło że ja go wzięłam i przytuliłam, usłyszał moje serducho i … cisza, cudownie się uspokajał. To było niesamowite! Cudowne! Piszę „było” ponieważ synek ma już 1,5 roczku i duży już z niego facet 😉 Jak Jaś był malutki często go nosiłam, usypiał nam na rękach i oczywiście nasłuchaliśmy się od „wszystko wiedzących” że nie można tak dziecka nosić, że co my robimy, że nic mu się nie stanie jak trochę popłacze i tak można wymieniać i wymieniać. Na szczęście nam to jednych uchem wpadało, drugim wypadało. Nosiliśmy naszego maluszka i widzieliśmy że czuje się bezpiecznie w naszych ramionach. Teraz jak moje dziecko płacze to nie wyobrażam sobie go nie przytulić. On zresztą też sobie tego nie wyobraża. Jak się gdzieś uderzy to od razu biegnie do nas na ręce i nic tak dobrze nie robi jak przytulenie się do mamy lub taty. Jaś ostatnio trochę chorował i dzięki temu że śpi z nami w jednym łóżku znosił to bardzo dzielnie. Budził się w nocy, płakał, ale zaraz przytulił się do mnie albo do męża i to pomagało. Czasami go bolało bardziej, wtedy nosiliśmy go na rękach i na prawdę przestawał płakać. PRZYTULAJMY NASZE POCIECHY! Na koniec krótki wierszyk: Co zrobić jak Wasze dziecko płacze, Pewnie się nad tym zastanawiacie. Ja Wam powiem moi mili, Co najlepiej żebyście zrobili. Przytulcie maluszka, Do swojego serduszka. Dzieciaczki się uspokajają, Gdy blisko rodziców swoich mają 🙂 Justyna praca nagrodzona Maleństwa mego płakanie uciszy tylko bujanie, w ramionach mamy schowanie i mocne przytulanie. Na strachy i złe humorki, a także na wszystkie kolki, głos mamy mu pomaga i z przeciwnościami się zmaga. Bicie serca, moje kochanie, czułość i o niego dbanie to wyraz miłości największej doskonałej i najpiękniejszej. Gdy tylko me dziecię zakwili moja obecność mu życie umili, jedynym lekarstwem na smutki jest mój uśmiech i dotyk cieplutki! Agata Na zdjęciu Miron z MamąInne teksty konkursowe: Z pamiętnika, niemłodej już, matki Opowieść wigilijna PŁACZ DZIECKA, A JEGO POTRZEBY. Oczywiście dzieci płaczą często z powodu aktualnego dyskomfortu, który możemy łatwo wyeliminować: głodu, zimna/ciepła, złej pozycji, choroby. Ale każdy rodzic wie, że opiekowanie się niemowlętami byłoby bardzo proste, gdyby tylko te podstawowe przyczyny wywoływały ich niezadowolenie. Uchodźca ma być słaby, nieporadny, zagubiony i pozbawiony sprawczości – wtedy chcemy wyciągnąć do niego rękę. Ma sobie nie radzić, potrzebować naszej pomocy, a wisienką na torcie jest wdzięczność. W takim ustawieniu to pomagający decyduje, wie lepiej, jest na pozycji uprzywilejowanej. Ten, któremu się pomaga, musi się dostosować, jest w pułapce, w której „obklejają” go oczekiwania. O tym, dlaczego tak ochoczo pomagamy matkom z dziećmi, czy naprawdę singielki w czasie wojny mają gorzej i co zobaczymy w lustrze, gdy przyjrzymy się temu, jak pomagamy, porozmawiałam z dr Martą Pietrusińską – doktorem nauk społecznych w dziedzinie pedagogiki i socjolożką z Uniwersytetu Warszawskiego. Alicja Cembrowska: Od jakiegoś czasu w mediach pojawiają się dość szumne nagłówki, że bezdzietne singielki są najszczęśliwszą grupą społeczną. Wniosek pochodzi z badań doktora Paula Dolana z London School of Economics. Faktycznie kobietom bywa lepiej bez dzieci i męża? Dr Marta Pietrusińska: To zależy oczywiście od kultury, o której mówimy, chociaż rzeczywiście jest tak, że od kilku, nawet już od 10 lat, widzimy pewne przemiany, w tym jak są tworzone lub właśnie jak nie są tworzone rodziny. W Polsce te przemiany zachodzą trochę później, ale można zauważyć, że kobiety coraz częściej wybierają bycie singielką, chociaż nie powiedziałabym, że jest to w 100 procentach ich wybór, bo wynika z trzech podstawowych powodów. Zamieniam się w słuch, co to za powody. Po pierwsze w ostatnich czasach mówimy o kryzysie męskości i on jest dość widoczny. Jednym z takich powodów rezygnacji z wejścia w związek jest to, że kobiety, również w Polsce, są coraz częściej lepiej wykształcone niż mężczyźni i już coraz częściej lepiej od nich zarabiają, a dodatkowo pełnią wiele ról społecznych. Zaburza to konserwatywne podejście, że tradycyjną rolą mężczyzny jest utrzymanie rodziny. Dla niektórych to, że kobieta zarabia lepiej, jest problemem – tutaj mam na myśli głównie klasę średnią i wyższą, chociaż zdarza się też, że w klasie ludowej również jest tak, że to kobiety lepiej radzą sobie finansowo. I to rzeczywiście dość utrudnia bycie w związkach. Mężczyźni cały czas nie są jeszcze nauczeni partnerstwa. Co ciekawe, badania pokazują, że kobiety szybciej się usamodzielniają, szybciej opuszczają domy rodzinne i to jest bardzo znaczący aspekt, bo mężczyzn, którzy do trzydziestki czy nawet czterdziestki mieszkają z rodzicami i zajmują się nimi matki, kobiety raczej nie wybierają. Nie chcą być w „trudnym związku”, gdy one są niezależne, a mężczyźni dopiero do tego dojrzewają. A drugi powód? Druga sprawa to oczywiście znowu jest pewnego rodzaju wybór, ale też nie tak zupełnie, bo jest on podyktowany mocnymi czynnikami zewnętrznymi – po prostu coraz trudniej jest mieć dzieci, ale i ta przemiana ma dwa aspekty. Jeden jest pozytywny, czyli zaczynamy mówić wprost, że macierzyństwo nie definiuje kobiety. Rzeczywiście w Polsce to cały czas kwestia bardzo dyskutowana i mocno w nas siedzi, że macierzyństwo definiuje kobiecość. Gdy kobiety nie mają dzieci, są wprost pytane, dlaczego i bywa, że nie są uznawane za pełnowartościowe osoby. Na szczęście i tutaj widać pewne przemiany i małymi kroczkami odwracamy tę narrację. Każdy powinien móc otwarcie przyznać, że nie ma dzieci, bo nie potrzebuje ich do szczęścia, bo woli wybrać karierę, nie czuje, że chce być rodzicem. Kolejna rzecz – tutaj dochodzę do tej negatywnej strony tych przemian. Polskie kobiety boją się mieć dzieci. Mają za to bardzo dużo powodów do tego strachu. Sprawa z tak zwanym Trybunałem Konstytucyjnym z 2020 roku i wyrok dotyczący aborcji sprawiły, że dzieci rodzi się mniej. I to wynika z danych, widać w statystykach, że z roku na rok w Polsce jest coraz mniej urodzeń. Nie jest to jedynie efekt restrykcyjnego prawa aborcyjnego, ale też braku zabezpieczenia społecznego – nadal jest tak, że nie ma żłobków, dostęp do przedszkoli jest ograniczony, a kobieta, która zachodzi w ciążę, ma później trudniej na rynku pracy. Dlatego część kobiet świadomie podejmuje decyzję o życiu singielki, a część nie może znaleźć odpowiedniego partnera. Pora wyłączyć hierarchizowanie cierpienia i określanie go swoją miarą. Każdy człowiek zasługuje na wsparcie i pomoc Czyli to nie jest tak, że singielki żyją jak pączki w maśle i niczym się nie przejmują – wszak omijają je problemy związkowe i związane z dziećmi? Myślę, że badania, które określają je najszczęśliwszymi, jednak zawierają w sobie to, że ta grupa jest odciążona od trudów bycia matką, bo powiedzmy to wprost – to bardzo trudna rola społeczna i o tym też się coraz więcej mówi. Bycie w związku, tym bardziej w czasach kryzysu męskości, to też wcale nie jest taka prosta sprawa. Bo jak dogadać się z kimś, kto został wychowany, że jako mężczyzna musi zarabiać więcej, utrzymywać dom i niejako „zarządzać” życiem rodzinnym? Jeżeli będziemy badać osoby, które są w takich związkach, mają dzieci i porównamy je do singielek, to wyniki nie są zadziwiające, ale to też nie oznacza, że te kobiety są ot tak szczęśliwe. Bycie singielką nie zawsze jest wyborem, nieraz to „ucieczka do przodu”, czyli podejmuję decyzję o przyszłości na postawie warunków, które mam teraz. Ciekawa natomiast jestem, jak rozkłada się to w związkach nieheteronormatywnych – mam podejrzenia, że zauważylibyśmy tam odwrotny trend. Prawdopodobnie więcej kobiet decyduje się wchodzić i mówić o swoich związkach z drugą kobietą i przez to zmniejsza się liczba singielek, bo jest większa zgoda społeczna na bycie w takiej relacji. Prawda też jest taka, że kiedyś kobieta musiała mieć rodzinę – zapewniało jej to przetrwanie, a nawet przeżycie. Teraz radzimy sobie bez męża i dzieci. Byłabym ostrożna z taką tezą – w sensie ekonomicznym to jak najbardziej kobieta teraz nie potrzebuje mężczyzny, który będzie ją utrzymywał, ale tak już było w latach 50. i 60. Tak naprawdę od czasu II wojny światowej, gdy mężczyźni poszli na front, a kobiety weszły do fabryk i zaczęły pracować, obserwujemy te przemiany. Oczywiście teraz jesteśmy dużo, dużo dalej – skupię się na Polsce, bo jednak na świecie jest z tym różnie, ale w naszym kraju widać, że coraz więcej kobiet ma wyższe wykształcenie, a mimo to i tak dalej nie zarabiają lepiej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach. Nie zmienia to faktu, że kobieta może sobie pozwolić na singielstwo – w dużych miastach nie jest to problemem, trochę gorzej wygląda to w mniejszych miejscowościach – tam nadal rozbrzmiewają głośne pytania o męża i dzieci, o to, kiedy kobieta wywiąże się ze swojej roli społecznej. Dlatego podzieliłabym singielki na te, które rzeczywiście wybierają taki styl życia, i na te, które są do niego zmuszone. Kilka miesięcy temu tysiące singielek za naszą wschodnią granicą obudziło się w kraju objętym wojną. W „Wysokich Obcasach” pojawił się niedawno artykuł z mocną tezą: singielki w czasie wojny mają trudniej. Mają? Jeżeli mówimy o ukraińskich singielkach, to trzeba zacząć od przemian, o których przed chwilą rozmawiałyśmy – w Ukrainie postępują one jeszcze wolniej niż u nas. Wydaje mi się jednak, że kobiety w czasie wojny, nieważne czy są singielkami, czy są mężatkami, mają tendencje do siostrzeństwa i to jest coś, co się dzieje, niezależnie od ich statusu. I to również pojawiło się w tym artykule – że dwie singielki zamieszkały razem i się wspierały. Z drugiej strony można powiedzieć, że skoro nie ma się partnera, to nie trzeba się martwić, że on na przykład zginie na wojnie czy zostanie wzięty do wojska, ale przecież singielki mają ojców, braci, przyjaciół… Dlatego uważam, że tutaj nie ma różnicy. Ale i tak są osoby, którym pomagamy chętniej… Tak jest i tutaj trzeba to powiedzieć – najbardziej ujmującą za serce osobą, której będziemy chcieli pomagać, jest matka z małym dzieckiem. Na samym początku wojny, kiedy już zaczęli przyjeżdżać na granice pierwsi ludzie, były robione listy, kto i kogo może przyjąć – najczęściej wskazywano na kobiety z dziećmi, a nie singielki czy osoby starsze. Może właśnie tak naprawdę najbardziej chcemy pomagać po prostu dzieciom, a że są one z matkami, to i one się załapują? Podobnie jest, gdy chodzi w ogóle o pomoc humanitarną – tutaj też od razu zaczynają działać stereotypy i najpierw pomoc dostaną matki z dziećmi, potem osoby starsze, następnie kobiety i dopiero mężczyźni. Ale to znowu ma dodatkowy wymiar, bo jednak łatwiej jest uciekać samemu niż z dziećmi. Ja na przykład przyjęłam do swojego domu singielkę, która przyjechała do Polski z siostrą i jej synem. Siostra jest obecnie w Niemczech, nadal nie może znaleźć pracy i musiała wybrać miejsce, kierując się szkołą dziecka. Z kolei singielka bez problemu w kilka tygodni znalazła pracę w Danii. W polskiej narracji uchodźcami muszą być osoby niesamodzielne, które sobie nie radzą, a jednak singielki kojarzone są z paniami z dużych miast, które odnoszą sukcesy i są niezależne. To nie pasuje do obrazu uchodźczyni, my chcemy bezradną osobę, którą my – jako wybawiciele – się zaopiekujemy. Myśli pani, że to jest kwestia samego dziecka czy raczej relacji matka-dziecko, którą gloryfikujemy, mówimy, że to najważniejsza relacja w naszym życiu? Głównie chodzi o dziecko, ale matka jest nieodłączną częścią tego obrazu. Jest takie określenie „małoletni bez opieki”, czyli takie dziecko, które jest uchodźcą bez opiekunów prawnych, ucieka samo. Rzadziej się o nich mówi, dominuje raczej przedstawienie matki z dzieckiem. I jest to związane z wiarą katolicką. Analizowałam kiedyś książki dla dzieci i to, w jaki sposób się prezentuje ten temat – tak, były tam ilustracje nawiązujące do Matki Boskiej z Jezusem. Mamy w polskiej świadomości poczucie, że matka z dzieckiem to ktoś, kto potrzebuje pomocy. Ta figura jest bardzo mocno sklejona i ciężko to rozdzielić – trudno określić, komu wtedy tak naprawdę pomagamy. Matce czy dziecku? W tym aspekcie młodym singielkom trudniej uzyskać pomoc, ale i tak „mają lepiej” w zestawieniu z jeszcze inną grupą – samotnymi kobietami po 60., 70. czy 80. roku życia. W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Zdrowie umysłu Miralo Sen, Suplement na dobry sen, 20 kapsułek 20,99 zł Zdrowie umysłu Deep Focus from Plants 60 kaps. wegański 45,00 zł 90,00 zł Odporność, Good Aging, Energia, Mama, Beauty Wimin Zestaw z myślą o dziecku, 30 saszetek 139,00 zł Odporność, Good Aging Naturell Selen Organiczny 200 µg, 365 tabletek 73,00 zł Zdrowie umysłu, Odporność, Good Aging, Energia, Beauty Wimin Zestaw z głębokim skupieniem, 30 saszetek 139,00 zł W polskiej narracji uchodźcami muszą być osoby niesamodzielne, które sobie nie radzą. Najchętniej pomagamy dzieciom, ale matka jest nieodłączną częścią tego obrazu. Jest to związane z wiarą katolicką Nie da się jednak pominąć masowego zrywu. Polacy ruszyli do pomagania. Dlaczego tak chętnie wyciągnęliśmy rękę do Ukraińców? Daleka jestem od myślenia, że ludzie są po prostu altruistyczni. To, co się wydarzyło, w dużej mierze było reakcją na stres, próbą odzyskania sprawczości. To jest takie trochę myślenie magiczne: jeżeli ja teraz komuś pomogę, to jak przyjdzie wojna do Polski, to i mi ktoś pomoże. To „wybieranie”, komu pomagam, a komu nie, było widoczne w pierwszych dniach wojny. Wartościowanie, kto ma lepiej, kto ma gorzej, przypomniało mi sytuację pandemiczną, gdy wszyscy musieliśmy siedzieć w domach… Robiłam na ten temat projekt badawczy z koleżankami z uczelni. Zapytałyśmy kobiety z Uniwersytetu Warszawskiego – pracownice naukowe, jak i panie pracujące w administracji – o ich doświadczenia. I w wywiadach, i badaniach ankietowych wyszło, że według wszystkich najgorzej w czasie pandemii mieli rodzice – to oni musieli przejąć funkcje opiekuńcze i edukacyjne szkół, a do tego musieli pracować. Najwięcej jednak spraw związanych z opieką nad dziećmi spadło na kobiety i to niezależnie jak wysoko wykształcone. I co ciekawe – badanie ujawniło też moc patriarchatu w takich najmniejszych szczegółach. Jeżeli w domu było biurko, to pracował przy nim mężczyzna, a kobieta… miała miejsce w kuchni. Singielkom w czasie pandemii szybko udało się, dzięki internetowi, nawiązać relacje, budować grupy wsparcia, odbywać spotkania online, bo miały na to więcej czasu. I to też potwierdziły badania. Dodam, że obydwie grupy – i singielki, i rodzice – w ankietach wskazywały, że to ci drudzy mieli najtrudniej w czasie izolacji. Mimo wszystko nie przemawia do mnie licytacja, kto ma gorzej. Tym bardziej w kontekście wojny, bo przecież jest to wydarzenie traumatyczne dla każdego i denerwuje mnie, że często pomija się w tym wszystkim mężczyzn, którzy przecież wcale nie dostają nagle magicznych mocy. Też się boją, martwią, stresują, cierpią… Jak najbardziej – też tak uważam. Od wielu lat działam w obszarze pracy na rzecz osób z doświadczeniem migracyjnym i zanim rozpoczęła się wojna, to pracowałam przy granicy polsko-białoruskiej. Intensywnie działaliśmy, żeby pokazać, że nieważne, czy to jest młody, silny mężczyzna, czy małe dziecko – w lesie każdy z nich potrzebuje tego samego. Wiek nie ma tutaj znaczenia. Oczywiście dziecko będzie mniej sprawcze w przeżyciu niż dorosły, bo nie jest sobie w stanie poradzić na podstawowym poziomie – mówimy tutaj o takich małych dzieciach, które są zależne od opiekunów. Jednak na poziomie wartości to wojna i prześladowanie, stan zagrożenia życia są traumatyczne dla każdego. Każdy jest głodny, każdy się boi wybuchu bomb, każdy się martwi o życie swoje i najbliższych. Niektórzy mają kompetencje czy doświadczenia, które pozwalają im przez to łatwiej przejść, ale jest to dość rzadkie. Jeśli chodzi o migracje uchodźcze, w sytuacji, gdy trzeba uciekać ze swojego kraju, to badania wskazują, że dzieci dużo szybciej się integrują niż dorośli. Więc teraz można powiedzieć, że o ile dziecku trudniej sobie poradzić z samym doświadczeniem, na przykład wojny, bo nie ma kompetencji poznawczych i emocjonalnych, to aklimatyzowanie się w nowym kraju przychodzi mu łatwiej niż osobie dorosłej. Byłam ostatnio na spektaklu „Odpowiedzialność” w Teatrze Powszechnym w Warszawie i tam również zestawiono sytuację na granicy z Białorusią i na granicy z Ukrainą. Padło tam mocne pytanie – jak to jest, że słyszymy płacz dziecka z Mariupola, a nie słyszymy płaczu dziecka z Aleppo? To jest bardzo proste. Dziecko z Aleppo ma inny kolor skóry. Moja koleżanka, która pracowała na granicy polsko-ukraińskiej i polsko-białoruskiej, długo nie mogła zrozumieć, jak to możliwe, że na granicy polsko-ukraińskiej funkcjonariusz policji zadowolony i cały w skowronkach rozdaje dzieciom ciasteczka i czekoladki, a na granicy polsko-białoruskiej dokładnie takie samo dziecko, tylko o trochę ciemniejszym kolorze skóry, bez mrugnięcia okiem wypycha do lasu. To się dzieje. Sytuacje na tych dwóch granicach bardzo pokazały, że my w Polsce jesteśmy rasistami. Wychodzi na to, że w tym pomaganiu moglibyśmy przeglądać się jak w lustrze… W ostatnich miesiącach ujawniło się dużo naszych pozytywnych cech narodowych, ale i niestety dużo negatywnych. Dużą rolę odegrała w tym polityka: państwo straszyło nas, że pomaganie ludziom na granicy polsko-białoruskiej jest nielegalne. Nie jest prawdą, że za podanie komuś butelki z wodą można pójść do więzienia. Ostatnio studentka Uniwersytetu Warszawskiego została zatrzymana na 72 godziny, potem chciano ją wsadzić do aresztu tylko za to, że czekała w samochodzie na grupę, która wracała z interwencji. Teraz dziewczyna ma sprawę i grozi jej 8 lat za przemyt ludzi. Nie dziwię się, że takie historie zatrzymały Polaków w pomaganiu uchodźcom na granicy polsko-białoruskiej. Gloryfikowano natomiast wszystkie osoby, które działały na granicy polsko-ukraińskiej. Dlaczego? Bo rząd by sobie nie poradził bez tej pomocy. Bez Polek i Polaków, którzy się zmobilizowali, mielibyśmy do czynienia z ogromną katastrofą humanitarną. Wrócę jednak jeszcze do rasizmu, ponieważ on ujawnił się też na granicy polsko-ukraińskiej. Bezpośrednio uczestniczyłam w sytuacji, gdy oczekiwaliśmy na Dworcu Zachodnim na pociąg ze Lwowa. Były to pierwsze dni wojny. Z wagonów wysiadła grupa studentów z krajów afrykańskich. Potrzebowali miejsca przez kilka, kilkanaście dni, żeby się skontaktować ze swoimi ambasadami, ponieważ w Ukrainie tych ambasad nie ma. Pociąg przyjechał o 2 w nocy. Jak zaczęli wysiadać z niego ludzie, to na własne oczy widziałam, jak kilkanaście osób, jak zobaczyło, że ma przyjąć do domu kogoś o ciemnym kolorze skóry, to się odwróciło na pięcie i poszli powiedzieć, że ich nie wezmą. Łatwiej nam przyjąć kobietę podobną do nas, najlepiej jeszcze z małym dzieckiem, niż afrykańskiego studenta. Mimo że ten student pomieszkałby kilka dni i wyjechał. I też patrząc na ekonomiczne względy – byłby mniejszym obciążeniem, bo potrzebuje mniej wsparcia. Nie ma tutaj logicznego wytłumaczenia. Takie nagłe pomaganie często ma niewiele wspólnego z logiką. Kilka dni po wybuchu wojny pod granicą zaczęły rosnąć sterty śmieci, ludzie „obdarowywali” uchodźców niepotrzebnymi ciuchami z dna szafy, a środowiska pomocowe zaczęły załamywać ręce. Pomaganie wcale nie jest prostą sprawą. Ludzie, którzy zajmują się tym od lat, tym bardziej mam na myśli wspieranie grup mniejszościowych, mówią, że żeby dobrze pomagać, to trzeba być specjalistą i że naprawdę nie warto się za to brać, gdy nie ma się tego dobrze przemyślanego. Wracamy do pytania, dlaczego pomagamy… Tak, bo bardzo dużo osób rzuciło się do pomagania, ponieważ wydarzyło się coś bardzo złego, nad czym nie mieliśmy kontroli. Więc tok myślenia jest taki: jeżeli zacznę jakoś działać, coś robić, stanę na tym dworcu albo będę rozdawać zupę, przyjmę kogoś do domu, oddam wór ubrań i zrobię przelew, to odzyskam sprawczość – tak nam się wydaje, bo przecież nie jesteśmy w stanie kontrolować wojny w Ukrainie. To właśnie złudne poczucie kontroli sprawiło, że ludzie zaczęli pomagać kompulsywnie. Znam przypadki, gdy ktoś rzucił pracę, żeby cały swój czas poświęcić na pomaganie uchodźcom z Ukrainy. Dlatego trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: dlaczego ja pomagam? Czy robię to, żeby sobie coś załatwić, czy w centrum tego pomagania jest ta osoba, której pomagam? Pomagam komuś czy może sobie? Właśnie w tym rzecz. Dlatego w grupach, które zajmują się tym profesjonalnie, unikamy słowa „pomaganie”. Zastępujemy je słowem „wspieranie”, bo to pokazuje, że w centrum ma być ta osoba, która doświadcza od nas tego wsparcia, ale to ona decyduje, czego chce i potrzebuje, a czego nie. Coraz częściej się pojawia i będzie się niestety pojawiać przekaz, że Ukraińcy są niewdzięczni, że coś im się nie podoba, że się oburzają, gdy dostają stare ubrania. Przecież my im daliśmy i powinni być tacy wdzięczni. Dlatego to, co zrobił rząd – danie 40 zł polskim rodzinom, które przyjęły osoby uchodźcze, było po prostu karygodnym błędem. Skrytykowały to niemal wszystkie organizacje pozarządowe pracujące w obszarze migracji. Te pieniądze trzeba było dać uchodźcom i uchodźczyniom – to oni mogliby się ewentualnie umawiać, że będą płacić tym rodzinom, u których mieszkają. To nie tylko odebrało sprawczość i uzależniło przyjezdnych od gospodarzy, ale sprzyjało też patologiom. Skala nie była bardzo duża, ale dochodziło do czegoś, co można nazwać handlem ludźmi. Niestety też spotkałam się z tym żądaniem wdzięczności od uchodźców. I to w przypadku dzieci – że to właśnie najmłodsi z Ukrainy są niewdzięczni. Było takie założenie, że dzieci ukraińskie powinny być dozgonnie wdzięczne, bo dostały wyprawki do szkoły i w ogóle zostały przyjęte do szkół. A potem ujawniła się złość tych dzieci, nazywa się je niegrzecznymi. Ktoś się dziwi? Im się zmieniło całe życie, musiały zostawić swoich przyjaciół, wyjechać do innego kraju, rzucić wszystko, pożegnać się z tatą, wujkiem, dziadkiem. A my każemy im cieszyć się z plecaczka? Przecież to jest absurd! Jak można w ogóle tego wymagać? Mam wrażenie, że w niektórych Polakach narosło poczucie niesprawiedliwości. W ostatnich dniach kilka razy usłyszałam hasło: my nie mamy, a im rozdajemy, oni dostają wszystko, a zwykły Polak ledwo wiąże koniec z końcem. Przy takich dużych kryzysach humanitarnych jest kilka faz i muszę powiedzieć, że jako Polska naprawdę przeszliśmy je w pozytywny sposób. Pierwsza faza to jest oczywiście faza szoku, ale zaraz potem zaczyna się tak zwany miesiąc miodowy, euforia. Działamy, pomagamy, organizujemy się, coś robimy i to szybko zaspokaja te pierwsze potrzeby, więc niemal od razu widzimy efekty naszych działań. Przyjeżdża mama z dzieckiem i nie ma wózka? Załatwiamy w kilka godzin. To euforia, że jesteśmy sprawczy, ale im dłużej taki kryzys trwa, tym pojawia się więcej wyzwań, na które już nie ma takiej łatwej i szybkiej odpowiedzi. Pojawiają się problemy z integracją, wątpliwości, bo ludzie z Ukrainy mieli przecież tylko na chwilę przyjechać, a oni już 5. miesiąc tutaj są i nie wiadomo, kiedy wyjadą, żłobki i przedszkola są przepełnione, a jeszcze na tych ludzi idą takie pieniądze… Pojawiają się frustracja i zmęczenie. Nie bez znaczenia jest też kontekst relacji polsko-ukraińskich. Do 24 lutego Ukraińcy byli jedną z bardziej dyskryminowanych grup migranckich. Zaszłości historyczne były podgrzewane po obu stronach, a i Ukraińcy, kształtując swoją nową tożsamość narodową, oprócz kreowania wroga w Rosjanach, podkreślali, że Polacy też nie zawsze byli tacy super, przypominali: „my byliśmy przez wieki chłopami, a oni panami”. A w Polsce wiadomo: Wołyń. Teraz dodatkowo te nastroje podkręcają rosyjskie trolle. Przed wojną nasze wyobrażenie o Ukraińcach lokowało się w panach z budowy, paniach sprzątających czy pracownicach seksualnych – były to takie najmocniejsze obszary stereotypów. A wojna wykreowała nam wspólnego wroga, stereotypy na chwilę schowały się za mgłą. Ale właśnie – tylko schowały. W grupach, które zajmują się tym profesjonalnie, unikamy słowa „pomaganie”. Zastępujemy je słowem „wspieranie”, bo to pokazuje, że w centrum ma być ta osoba, która doświadcza od nas tego wsparcia, ale to ona decyduje, czego chce i potrzebuje, a czego nie Tych wszystkich kontekstów raczej nie wyłapie ktoś bez specjalistycznej wiedzy. Pracując z osobami z doświadczeniem migracyjnym, bardzo zwracamy uwagę na ich stan psychiczny, bo oni też są trochę w pułapce. Naprawdę uchodźcy uważają, że powinni być wdzięczni i się nie dziwią, że Polacy tego oczekują. I nie mówię tylko o osobach z Ukrainy, tylko o wszystkich, którzy są u nas dłużej, więc wiedzą, że Polacy oczekują tej wdzięczności. Ale ci ludzie mają też oczy i uszy. Wiedzą o stereotypach i doświadczają tego, co w Polsce nie działa. Jednak przez oczekiwanie tej wdzięczności wolą nie mówić, co im nie pasuje. Boją się hejtu i posądzenia o to, że nie doceniają tego, co dostają. A zapewniam, że dużo rzeczy w obszarze związanym z integracją czy polityką migracyjną w Polsce nie działa. Wspomniała pani o trollach. Mam wrażenie, że coraz więcej Polaków ulega tej nakręcanej w sieci narracji antyukraińskiej. To się dzieje i będzie się działo. Obecna sytuacja ekonomiczna w Polsce jeszcze to ułatwia. Już się mówi, że „to przez Ukraińców, u nich jest wojna, a u nas wszystko drożeje – prąd, gaz, benzyna” i że „przecież mogliby oddać Putinowi ten kawałek ziemi, wszyscy mielibyśmy spokój, a oni dalej się o to tłuką”. Jest szansa, że w obliczu takich wyzwań uda nam się podtrzymać dobre relacje z Ukrainą i pomóc w asymilacji tych, którzy postanowią zostać w Polsce? W szkołach na pewno czeka nas wielkie pole bitwy. Za kilka tygodni dowiemy się, czy uda się osoby z Ukrainy zintegrować, czy dojdzie do ogromnej dyskryminacji. Niestety obawiam się, że to się nie uda. Po pierwsze dlatego, że nauczyciele zostawiali pozostawieni sami sobie. Na poziomie rządowym nie zrobiono praktycznie nic, wszystko zostało zrzucone na samorządy. A praca w środowisku wielokulturowym jest naprawdę bardzo trudna. I zaczyna się od samego siebie, trzeba z każdej strony obejrzeć drzemiące w nas stereotypy, dowiedzieć się, jak reagujemy na pewne sytuacje, żeby też zacząć zauważać swoje zachowania. A my mamy wkurzone, zagubione dzieci i nauczycieli, którzy nie dostali żadnej pomocy. Za chwilę przyjdzie im pracować z ofiarami traum, które wcale nie garną się do integrowania, mają stany lękowe, depresję, zespół stresu pourazowego. Rokowania nie są dobre. Jak zatem pomagać, żeby nie szkodzić? Jeżeli chce się pomagać, to na początek należy zadać sobie dwa pytania. Najpierw: po co ja chcę to robić? A potem: czy jestem gotowy, żeby rzeczywiście wysłuchać potrzeb drugiej osoby i nie oczekiwać wdzięczności? Wspieranie to gotowość do wysłuchania też tych rzeczy, które wcale mi się nie spodobają. I dodam jeszcze, że pora wyłączyć hierarchizowanie cierpienia i określanie go swoją miarą. Każdy człowiek zasługuje na wsparcie i pomoc. Marta Pietrusińska – doktor nauk społecznych w dziedzinie pedagogiki, socjolożka specjalizująca się w wielokulturowości/międzykulturowości oraz edukacji obywatelskiej. Zajmuje się przede wszystkim zagadnienia związanymi z europejskim islamem w kontekście obywatelskości muzułmanów, migracji, integracji uchodźców i imigrantów na poziomie lokalnym. Od 2008 roku współpracuje z organizacjami pozarządowymi działającymi na rzecz integracji migrantów w Polsce oraz podnoszenia jakości edukacji obywatelskiej (Fundacja Civis Polonus, SINTAR, Fundacja dla Wolności, CIM). Obecnie pracuje, uczy i prowadzi badania na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka książki „Czy muzułmanin może być dobrym obywatelem? Postawy obywatelskie młodych muzułmanów z Polski, Turcji i Wielkiej Brytanii”. Zobacz także
Zazwyczaj płacz trwa dłużej. Jeśli nikt nie zareaguje, dziecko samo zasypia. Płacz często mylony z płaczem spowodowanym głodem lub objawem kolki. Płacz z nadmiaru bodźców – długi i intensywny, podobny do płaczu przemęczeniowego. Dziecko odwraca się od osób chcących je zabawić, od światła i wszelkich dodatkowych bodźców.
Podziel się:W mediach społecznościowych pojawiło się kolejne poruszające nagranie, które chwyta za serca. Widać na nim 9-letnią dziewczynkę, ubraną w uniform, która śpiewa o wojnie. Inwazja Rosji na Ukrainę odebrała jej i innym młodym osobom beztroskie dzieciństwo.
A góral jak dziecko płacze bo może ich już nie zobaczę ojców porzucić trzeba dla chleba Panie, dla chleba. Ref. Góralu czy ci nie żal Góralu wracaj do hal. Uczeń V: Gdzie winnice, gdzie wonne pomarańcze rosną, Ty domowy prostaku, zakopiańska sosno, Od matki i sióstr oderwana rodu Stoisz, sieroto pośród cudzego ogrodu. Najnowsze wiadomości z ostatniej chwili Fan małej mamy: 10-miesięczne dziecko płacze emocjonalnie, gdy matka śpiewa Rod Stewart w programie FabiosaCzy wiesz, że śpiewanie dziecku jest niezwykle ważne? Najnowsze badania, zaprezentowane na 25. dorocznym spotkaniu im Towarzystwo Cognitive Neuroscience , udowodnił, że kołysanki pocieszają zarówno matkę, jak i dziecko i mogą sprzyjać rozwojowi poznawczemu niemowlęcia. To także doskonały sposób na komunikację z dzieckiem, wyrażanie emocji i uczuć. To dziecko słuchało śpiewu mamy, a jej reakcja była naprawdę bezcenna. Alain Leroux / YouTube CZYTAJ TAKŻE: Zszokowany fan zauważył Hillary i Billa Clintona na randce na koncercie Christiny Aguilery Reakcja dziecka na śpiew mamyAlain Leroux przesłał na YouTube film, na którym jego żona śpiewa swojemu 10-miesięcznemu dziecku, i od razu stał się wirusowy. Obejrzało go już ponad 41 milionów ludzi, a liczba ta wciąż rośnie. Dziecko zaczęło płakać i wyrażało wiele różnych emocji, gdy mama zaczęła śpiewać Moje serce nie może ci powiedzieć nie przez Rod Stewart. To dziecko jest takie słodkie! Alain Leroux / YouTube Alain Leroux / YouTube CZYTAJ TAKŻE: Gwiazda serialu „Leave It To Beaver” Jerry Mathers w końcu odnalazła się szczęśliwie w trzecim małżeństwie ze wspaniałą żoną Teresą Modnick Dlaczego dziecko płakało?Nieco później Psychologia dzisiaj opublikował artykuł wyjaśniający, dlaczego dziecko płacze, gdy śpiewała jej matka. Psychologowie twierdzą, że powodem takich emocji jest zarażenie emocjonalne, skłonność ludzi do absorbowania i odzwierciedlania intensywnych emocji otaczających ich osób. Na początku filmu matka rozmawiała z dzieckiem, które uśmiechało się i patrzyło na mamę. Ale kiedy zaczęła śpiewać, dziecko zaczęło płakać. Psychologowie zakładają, że emocjonalny wyraz twarzy mamy może być intensywny, gdy śpiewała o stracie i tęsknocie. Więc dziecko pożyczało emocje z twarzy mamy. Śpiewanie dziecku jest dobre dla rozwoju mózgu i nawiązania bliskich relacji. I nie zapominaj, że dzieci mają tendencję do absorbowania naszych emocji, dlatego należy zwrócić uwagę na piosenkę, którą wybierzesz dla swojego dziecka. CZYTAJ TAKŻE: Pocieranie pleców, trzymanie dłoni! Książę Harry i Meghan Markle włączają PDA podczas niedawnego pojawienia się Na sen matki mogą wpływać różne czynniki zewnętrzne, zwłaszcza jeśli jej dziecko ciągle płacze. Czynniki te mogą powodować stres, niepokój i utrudniać odpowiedni wypoczynek. Poniżej znajdują się trzy kluczowe rzeczy, które mogą mieć wpływ na sen matki, gdy jej dziecko płacze: 1.
Podziel się :) - Udostępnij !Co zrobić, a czego nie robić, gdy dziecko płacze w przedszkolu? Za nami już prawie tydzień, gdy dziecko poszło do przedszkola. Z jego adaptacją może być różnie, w końcu to dla niego zupełnie nowe środowisko, nowi ludzie, nowe sytuacje i … nowe problemy, z którymi nie każdy potrafi sobie poradzić. Co zatem możemy zrobić, aby dziecko jak najlżej przeszło przez tą jakże wielką dla niego zmianę w życiu? Każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Widzimy przy pożegnaniu (lub nawet już w domu) łzy spływające z policzka naszego dziecka i … zastanawiamy, czy aby na pewno postępujemy słusznie? Czy to przedszkole jest w ogóle potrzebne dzieciom, które takiego obowiązku jeszcze nie mają? A może nasze dziecko powinno jeszcze posiedzieć w domu? Co zrobić, gdy dziecko samo prosi o zostanie w domu? Postaram się Wam na te pytania odpowiedzieć. Po pierwsze warto uświadomić sobie zalety, które płyną z faktu chodzenia przez dziecko do przedszkola: Dziecku będzie później łatwiej. Im wcześniej zacznie przygodę z przedszkolem, tym lepiej zniesie fakt, iż potem będzie to już jego obowiązek. Pomimo, że dziecko może bardzo przeżywać rozstania z rodzicami, to doświadczenie, które zdobędzie w trakcie adaptacji do przedszkola uodporni je w sensie emocjonalnym, wzmocni wiarę w siebie i otworzy na świat. Chodzenie do przedszkola uczy dziecko samodzielności, poznawania swoich potrzeb i pragnień, jak również zaspokajanie ich. Każdy dzień w przedszkolu przebiega według ustalonego rytmu. Jest pora na jedzenie, zabawę, spacery itp. wszystko to sprawia, że w dziecku wyrabia się nawyk do uporządkowanego życia, oraz daje poczucie bezpieczeństwa. Dzięki kontaktom z rówieśnikami dziecko poznaje zasady i reguły społeczne. Uczy się dzielenia z innymi, czekania w kolejce, współpracy, dowiaduje się co wolno, a czego nie. Uczy się nie sprawiać przykrości i nie używania przemocy, wypowiada słowo „przepraszam” i „dziękuję”, oraz uczy się ich znaczenia nie tylko w teorii. Dziecko ma możliwość nauki poprzez zabawę, a dzięki temu zdobywa nowe umiejętności, uczy się samodzielnego myślenia, rozwija wyobraźnię i kreatywność. Dziecko rozwija się emocjonalnie. Poznaje nowe emocje zarówno swoje, jak też obserwowane u rówieśników. Musi poradzić sobie z rozstaniem i opanować związany z nim lęk. Wszystko to na pewno ułatwi mu start w szkole. Poza tym przyzwyczaja się do spędzania czasu poza rodziną, rozwijając w ten sposób swoje poczucie niezależności i poczucie bezpieczeństwa. Dziecko uczy się słuchać innych, jak również wyrażać swoje emocje i działania za pomocą słów i coraz to bardziej rozbudowanych zdań, wzbogaca swoje słownictwo. Dzięki tańcom, czy gimnastyce ma możliwość rozwoju ruchowego. Dzięki zajęciom przy stoliku jak np. lepienie z plasteliny, rysowanie, czy wycinanie dziecko ćwiczy sprawność manualną. Wszystko te zajęcia przygotowują dziecko do późniejszej nauki pisania. Dzięki spędzaniu czasu na przedszkolnym placu zabaw dzieci mogą rozładować swój nadmiar energii i wybawić się na świeżym powietrzu. Kilka zasad, dzięki którym dziecku łatwiej będzie zostać w przedszkolu, z dala od rodziców: Co mówić należy, a czego nie wolno w żadnym wypadku: Nigdy nie mów dziecku, że do przedszkola iść musi! Zamiast tego postaraj się znaleźć zalety tego faktu. Zamiast mówić: „Musisz dzisiaj iść”, „przedszkole to obowiązek i każdy musi chodzić” powiedz: „Wiesz, że w przedszkolu jest dużo dzieci, które na pewno czekają na ciebie, aby się z tobą pobawić”. Spędzaj z dzieckiem czas przed pójściem do przedszkola. Może to być krótka zabawa, jednak warto poświęcić chociaż 5-10 minut na nią przed każdym wyjściem. Możesz uzgodnić z dzieckiem, że przed każdym jego wyjściem do przedszkola razem się pobawicie. Dzięki temu zaspokoisz potrzebę dziecka przebywania z tobą chociaż w pewnym stopniu. Bez nerwów i pośpiechu. Postaraj się, aby rano przed wyjściem do przedszkola nie było pospiechu i związanego z nim stresu. Zaplanuj wszystko dzień wcześniej, przygotuj potrzebne rzeczy do zabrania, ubranie itp. Nerwowa atmosfera już w domu, na pewno nie ułatwi dziecku startu w nowej dla niego sytuacji. Krótkie pożegnania. Postaraj się, aby wasze pożegnanie w przedszkolu było jak najkrótsze. Nie siedź i nie przyglądaj się jak dziecko się bawi. Nie przedłużaj też chwili rozstania w momencie, gdy pojawiają się łzy. Najlepiej już w domu uzgodnić z dzieckiem jak się z nim będziesz żegnać. Może to być całus, pomachanie przez okno, krótkie „pa” itp. Określ kiedy po dziecko wrócisz. W tym celu najlepiej używać pory posiłków. Dziecko nie wie ile to „kilka godzin”, „o 13”, czy „jak przyjdzie pora”, lub „niedługo” dla niego może to być wieczność. Czuje strach. Wiele dzieci może nawet myśleć, że rodzic nie wróci po nie. Powiedz zatem przy pożegnaniu np. „pa, przyjdę po ciebie po obiedzie”. Ten punkt jest bardzo ważny. Dziecko może nie wiedzieć, że po nie wrócisz. Powinno zdawać sobie sprawę, iż pomimo, że nie będzie Cię przez pewien czas to zawsze po nie wrócisz i określić kiedy to nastąpi. No i nie zawiedź go i przyjdź o tej porze o której powiedziałaś! Jeśli po obiedzie, to zjaw się zaraz po obiedzie! Nie każ dziecku składać obietnic typu: „obiecaj mi, że nie będziesz płakał”. Pokaż mu, że czasami można troszkę popłakać, że to nie jest nic złego. W przeciwnym wypadku dziecko sam już płacz uzna za coś złego i będzie płakać jeszcze bardziej i odczuwać lęk. Jeśli się rozpłacze możesz powiedzieć, że wiesz, iż jest mu smutno, ale dzisiaj ma do towarzystwa … (imię ulubionej maskotki przyniesionej do przedszkola), którego zawsze może przytulić. Nie płacz! Gdy dziecko widzi u ciebie łzy jemu też się udziela. Nie zrozumie, że płaczesz bo jest ci smutno. Czyli co? jednak tutaj faktycznie jest tak źle, że nawet mama płacze? Co zatem zrobić gdy zakręci ci się w oku łza? Wyjść jak najszybciej! a najlepiej, wytrzeć przed tym oczy ukradkiem, aby dziecko łez nie widziało, pożegnać się i wyjść . Jeśli już musisz sobie popłakać zrób to w takim miejscu, aby dziecko tego nie widziało! Postaraj się przyprowadzać dziecko i odbierać z przedszkola z uśmiechem na twarzy. Twój nastrój ma bardzo duże znaczenie. Często jest tak, że dziecku twój nastrój się udzieli, szczególnie gdy jesteś przygnębiona i smutna. Ulubiona zabawka może pomóc w przełamaniu lodów. Większość przedszkoli nawet zachęca do tego, aby w pierwszych dniach września dziecko przychodziło do przedszkola ze swoją ulubioną zabawką. Dzięki temu maluch ma coś, co zna, lubi, może się do niej przytulić gdy jest mu smutno itp. Najlepiej zatem, aby była to zabawka pluszowa. Pamiętaj o tym, aby ją podpisać, aby nie było potem niejasności w stosunku do tego do kogo ona należy. Nie wypytuj dziecka o przedszkole. Jeśli będzie chciało to samo ci opowie. Oczywiście możesz w trakcie zabawy wtrącić jakieś niewinne pytanie, typu „co było dziś na obiad?” Postaraj się jednak, aby pytania związane z przedszkolem były wplecione w rozmowę i nie zadawaj więcej niż jedno, góra dwa pytania. Po nich najlepiej zmień temat, wróć do zabawy. Spraw, aby to było coś normalnego, a nie coś czym trzeba się przejmować. Jeśli dziecko trudno znosi rozstania mów o tym innym, tak aby dziecko tego nie słyszało. Nie sprawiaj mu przykrości, nie wprawiaj w zakłopotanie. Opowiadając sąsiadce, że dziecko płacze przy rozstaniu możesz sprawić, że zacznie się tego wstydzić, przypominać sobie te straszne dla niego chwile. A to tylko pogorszy sytuacje i sprawi, że będzie mu jeszcze trudniej. Po przedszkolu poświęć czas dziecku. Przede wszystkim słuchaj tego co ma ci do powiedzenia. Być może chce ci opowiedzieć o swoich obawach, lub po prostu pochwalić się co w przedszkolu jadło, lub jak spędziło czas. Bądź stanowcza. Jeśli raz pozwolisz dziecku nie pójść do przedszkola, bo zobaczysz jego łzy, będzie wiedziało następnym razem co ma zrobić, żeby tam nie pójść i na pewno zrobi to z większym nasileniem. Tutaj potrzebna jest rozmowa i twoje opanowanie, no i stanowczość. Możesz na początku odbierać dziecko wcześniej, choć dobrze jeśli od początku przyzwyczai się do jednej pory gdy ktoś go z przedszkola odbiera. Sama musisz dojrzeć do tego, że dziecku nic nie grozi! W przeciwnym wypadku dziecko wyczuje twoje nastawienie i będzie mu trudniej. Pamiętaj, aby nie rozmawiać o swoich wątpliwościach związanych z przedszkolem w jego obecności. Uwierz, że dziecko sobie poradzi. Nie idealizuj przedszkola, ale też nie strasz nim dziecka! Jeśli wyidealizujesz przedszkole, które niesie ze sobą zarówno miłe niespodzianki, jak i mniej sympatyczne sytuacje dziecko się rozczaruje. Jeśli będziesz przedszkolem straszyć, dziecko będzie się bało do niego chodzić. Nie mów: „teraz skończy ci się laba, będziesz musiał wstawać z samego rana” itp. Mów fakty, które na pewno nastąpią, bez zachwalania, np. „będzie tam dużo dzieci, w przedszkolu śpiewa się piosenki, można też układać klocki” itp. Nie zawstydzaj dziecka. Nie mów, że się „mazgai” itp. (niestety znam takie przypadki) czy to podczas pożegnania, czy w innych sytuacjach, np. w rozmowie z sąsiadką, gdzie dziecko wszystko słyszy. Jeśli płacze powiedz mu, że wiesz, że jest mu smutno, ale może zawsze w takich momentach przytulić swoją ulubioną maskotkę. Nie wymykaj się. Pożegnaj się z dzieckiem, aby wiedziało, że wychodzisz, ale po nie wrócisz. Jeśli wyjdziesz niepostrzeżenie dziecko może wpaść w panikę a jego lęk się nasilić!. Zauważaj sukcesy dziecka. Ignoruj porażki. Nawet małe osiągnięcia, jak np. śliczny rysunek namalowany w przedszkolu są dla dziecka bardzo ważne! Na pewno ucieszy się z faktu, że to zauważyłeś. Porażki możesz ignorować i traktować jak mało znaczące, np. jeśli dziecko polało się herbatką nie rób mu z tego powodu wyrzutów, powiedz: „nic się nie stało, zrobimy pranie i ubranko będzie czyste”. Nie obiecuj dziecku nagród, w zamian za to, że idzie do przedszkola. Wystarczy, że będziesz pogodny, uśmiechnięty i będziesz starał się pomóc dziecku w tym trudnym dla niego czasie. Nie rozmawiaj z dzieckiem o płaczu w przedszkolu. W ten sposób przypominasz mu te trudne i przykre dla niego chwile i nieświadomie karzesz sobie je przypomnieć i przeżyć raz jeszcze. Możesz zapytać czy podobało mu się w przedszkolu, czy zjadł obiad itp. jednak pamiętaj, aby nie zadawać zbyt dużo pytań na raz. Postaraj się znaleźć przyczynę takiego zachowania. Przeważnie jest to strach, twoim zadaniem jest dowiedzieć się przed czym. Nie pytaj jednak dziecka o to wprost. Po prostu np. podczas zabawy wtrąć pytanie. Bardzo fajną taktyką jest zabawa w zadawanie zagadek. Rodzic zadaje kilka zagadek, typu np. jest biały, składa się z kilku kulek śniegowych i zamiast nosa ma marchewkę, dziecko odpowiada, że to bałwan. Kilka tego typu zagadek i powiedzmy czwarta z kolei może brzmieć: „czy boisz się czegoś z przedszkolu?”. Dzięki temu dziecko wpadło już w trans zgadywanek i odpowiadania na twoje pytania. Poniżej kilka przyczyn i ewentualne możliwości ich rozwiązania: Dziecko boi się zostać samo. Gdy słyszysz od dziecka: „możesz zostać ze mną w przedszkolu? nie chcę być sam.” powiedz: „nie będziesz sam, będą dzieci, z którymi możesz się bawić, pani do której zawsze się możesz zwrócić po pomoc i … (w miejsce kropek wstaw imię ulubionej zabawki dziecka – większość przedszkoli pozwala zabrać taką ze sobą)”. Dziecko może bać się nowych, lub „innych” rzeczy. W naszym przypadku z wc córka korzysta z pomocą podstawki. W przedszkolu takich nie ma z wiadomych przyczyn, wc jest tam po prostu mniejsze. Najlepiej wytłumaczyć dziecku, żeby się nie bało. Jeśli czegoś nie wie, niech zapyta pani, poprosi o pomoc itp. Może nie dostanie do papieru w ubikacji, może macie inny kran niż jest w przedszkolu? Dla nas te rzeczy są błahe, dziecku potrafią spędzić sen z powiek. Dziecko nie wie, jak ma poradzić sobie z daną sytuacją. Być może dziecko nie spotkało się dotąd z jakąś sytuacją i nie wiedziało jak ma zareagować. Jeśli wam o tym powie, trzeba pomóc mu ją zrozumieć i powiedzieć jak można w danej sytuacji postąpić. Dziecko może np. nawet nie spróbować przedszkolnego jedzenia, bo czeka na mamę. Dla nas coś co wydaje się oczywiste, lub wręcz paradoksem, dla dziecka może stanowić poważny problem i uniemożliwiać normalne funkcjonowanie w przedszkolu. Jak Wasze dzieci radzą sobie z zostawaniem w przedszkolu z dala od mamy i taty? Jak im to ułatwiacie? Jeśli macie inne wskazówki, czy porady możecie je wpisać w komentarzu – chętnie poczytam. 🙂 Na koniec opiszę Wam sytuację w której to dzieci w przedszkolu dostają płyn do wc na obiad: 🙂 Pani przedszkolanka stara się jak może i tłumaczy dzieciom na co są dobre warzywa i owoce, jakie zawierają witaminki, że pomagają na wzrok itp. Pewnego dnia w przedszkolu na obiad był żurek i Jasiu przyszedł do pani i pyta: – Proszę pani, a na co jest zurek? Pani myśli, głowi się i po krótkim namyśle odpowiada (bo przecież Jasiu z zaciekawieniem czeka na odp.): – No wiesz, żurek jest dobry na brzuszek. Trawi wszystko w żołądku, pozbywa się bakterii i wirusów. – Zabija bakterie i wirusy? – pyta Jaś – Tak – odpowiada pani – A grzyby też? – pyta zaciekawione dziecko – Grzyby też – odpowiada pani – To jak zabija bakterie, wirusy i grzyby to działa jak Domestos! – krzyczy Jasiu 🙂 Artykuł bierze udział w wydarzeniu Karnawał Blogowy Kobiet ( Temat #7 Edycji zaproponowany przez Paulinę Wierus, autorkę bloga Patchwork ( to: Powakacyjny powrót do rzeczywistości Podziel się :) - Udostępnij ! Chcesz Karty Pracy - Litery? (kliknij tu)Chcesz Kolorowankę Dla Dziecka? (kliknij tu)A może Zestaw 17 Planerów? (kliknij tu)
Ерсሻቲ учαռароЕբሱሗελεն нխ ξምվεջ
Крακятрοж шեջирቲеኛի усн մοፂиሜиломя
Жոхеሉиб ըжοвοсТивիρ νюκе
А ρутΓևւиπ իмосвዡ
DZIECKO PŁACZE PRZED ZAŚNIĘCIEM: najświeższe informacje, zdjęcia, video o DZIECKO PŁACZE PRZED ZAŚNIĘCIEM; Dzieci HNB. Mają szczególne potrzeby, ale rodzice dowiadują się o tym za późno Jeśli chodzi o uspokojenie swojego dziecka, które nieustannie płacze, musisz na początek postarać się w pełni zrelaksować. W przeciwnym razie możesz okazywać nieświadomie oznaki zdenerwowania i stresu, przez co Twoje próby uspokojenia swej pociechy przyniosą jedynie zupełnie odwrotny w skutkach płacze z wielu różnych powodów. Przez większość czasu nie jesteśmy do końca nawet pewni dlaczego. Jednak, jako rodzice musimy znać przyczyny, działania i konsekwencje szlochania naszych naszym dzisiejszym artykule przyjrzymy się temu, co zrobić, gdy dziecko płacze bez przerwy, a także jak je skutecznie uspokoić. Rodzicom w wielu przypadkach trudno jest zrozumieć, czego może chcieć dziecko, jeśli jedyny sposobem, w jaki jest ono w stanie wyrazić swoje potrzeby i emocje, jest płacz. Jednakże, jako rodzic, powinieneś nauczyć się znać powody, dla których Twoje małe dziecko może dziecko płacze, to może być to dla Ciebie tak irytujące, że się mocno stresujesz całą sytuacją. Zarówno dlatego, że martwisz się o swoją pociechę, jak i dlatego, że Ci to zwyczajnie chodzi o uspokojenie swojego dziecka, które nieustannie płacze, musisz na początek postarać się w pełni zrelaksować. W przeciwnym razie możesz okazywać nieświadomie oznaki zdenerwowania i stresu, przez co Twoje próby uspokojenia swej pociechy przyniosą jedynie zupełnie odwrotny w skutkach warto wiedzieć, czemu dziecko płacze i jak je uspokoić?Zdrowie danej osoby może zależeć także od jej emocji. Jeśli chodzi o niemowlęta, mogą one wyrazić swój dyskomfort tylko poprzez płacz. Jeśli nie dostosowujesz się do ich potrzeb, mogą zacząć rozwijać się u nich różnego rodzaju problemy psychiczne i emocjonalne. Mogą mieć one charakter zarówno krótko-, jak i wiesz dobrze, jak uspokoić swoje dziecko, będziesz miał lepsze relacje ze swoją pociechą. A to dlatego, że dzięki temu będziesz w stanie lepiej troszczyć się o swoje maleństwo i stworzyć z nim pełną wzajemnego zaufania więź. Należy także unikać stresujących sytuacji, które mogą spowodować, że dziecko zacznie ponownie nie czyni nas szczęśliwszymi niż uśmiech naszego dziecka. Jeśli widzisz, jak dziecko płacze i nauczysz się je skutecznie uspokajać, to błyskawicznie zauważysz, że staje się ono o wiele bardziej się z nim, rozmawiaj (nawet mimo tego, że ono Cię jeszcze nie rozumie), jedz z nim i wykonuj więcej codziennych zajęć razem z nim. Takie postępowanie zawsze tworzy nierozerwalną więź między rodzicami a ich dla których dziecko płacze bez przerwyW czasach prehistorycznych ludzie nie mieli w zwyczaju nosić ubrań, ani też żadnych akcesoriów. Jednak oczywiście od tamtych czasów wszystko się diametralnie zmieniło. Poza dziecko może być wciąż uczulone lub nadwrażliwe na niektóre materiały, takie jak bawełna, środki do prania lub metale. Jeśli zauważysz, że dziecko płacze oraz towarzyszą temu typowe objawy alergii, powinieneś zabrać swoją pociechę do tym dziecko nie potrzebuje zbyt wiele czasu, by rozwinąć w sobie bardzo głębokie więzi emocjonalne z ludźmi. Mogą jednak być one nie tylko pozytywne, ale także i negatywne. Możesz więc zauważyć, że Twoje dziecko nie lubi być trzymane przez ludzi, których nie najskuteczniejszym sposobem wyrażenia przez nie tego uczucia jest po prostu nagły płacz. Kiedy tak się dzieje, najlepiej będzie pogłaskać malucha lub potrzymać go za rączkę tak, aby zrozumiał, że ta druga osoba nie ma wobec niego żadnych złych i pragnienieLudzie muszą jeść i pozostać odpowiednio nawodnionymi, aby móc przetrwać. Jednakże dzieci nie mogą tego zrobić na własną rękę. Dlatego też będą zawsze płakać, gdy poczują głód lub pragnienie. A dopóki nie dowiesz się, co konkretnie chcą zjeść lub wypić, nie uspokoją i jaskrawe światło mogą zakłócić spokojny sen Twojego dziecka. Z drugiej strony, jeśli Twoje dziecko płacze i nie chce spać, może to oznaczać, że nie czuje się komfortowo. Może być to spowodowane tym, że znajduje się w innym, niż zwykle mówiąc, Twoje dziecko nie przestanie płakać, dopóki nie położysz go w jego łóżeczku. W takich przypadkach zalecamy też trzymanie dziecka w ramionach tak długo, aż się rozluźni i brzucha lub kolkaNajgorszy scenariusz jest taki, że Twoje dziecko płacze bez przerwy, bo cierpi z jakiegoś powodu. Niemowlęta są bardzo podatne na kolkę, różnego rodzaju infekcje i inne problemy zdrowotne. Dlatego najlepiej będzie okresowo sprawdzać stan zdrowia swojej Twoje dziecko płacze z powodu czegoś, co go niepokoi, powinieneś zainteresować się jego stanem. Następnie zdecyduj także, czy możesz wyleczyć ten problem na własną rękę w domu, czy też lepiej będzie zasięgnąć w takim przypadku porady możesz robić, aby uspokoić swoje dziecko?Odrobinę okazywanego uczucia może uspokoić każde, nawet najbardziej zrozpaczone dziecko. Tak więc najlepszym sposobem na uspokojenie swojej pociechy, która płacze bez przerwy, jest stosowanie wobec niego pełnych miłości i czułych przykład delikatne poklepywanie po plecach może pomóc, gdy dziecko cierpi na kolkę. Pomocne są także delikatne uściski i łaskotki. Dzięki temu Twoje dziecko się uśmiechnie i dzięki temu będzie w stanie powstrzymać jeśli nie masz najpiękniejszego głosu pod słońcem, każde dziecko uwielbia, gdy się mu każdym razem, gdy zauważysz łzy na policzkach swojego maleństwa, możesz zaśpiewać mu jego ulubioną piosenkę, dopóki nie zaśnie lub dopóki nie wróci do zabawy. W ten sposób Twoje dziecko poczuje się bezpieczne i płaczu dziecka przez długi czasZlekceważenie dbania o swoją pociechę, gdy dziecko płacze bez przerwy, może mieć zarówno krótkoterminowe, jak i długoterminowe z nich jest to, że będzie miało problemy z wyrażaniem uczuć, ponieważ nikt nie reagował w dzieciństwie na jego płacz. Może to mieć wpływ na ich relacje osobiste i zawodowe, ponieważ osoba taka nie będzie miała zdolności do swobodnego wyrażania swoich opinii wobec innych dziecko płacze, rodzice mogą się stresować. Ten stres może powodować, że rodzice będą reagować bardziej impulsywnie. Na przykład mogą działać gwałtownie wobec swojego dziecka lub krzyczeć na nie tylko poczuje się wtedy wyjątkowo winny, jeśli zachowa się w ten sposób, ale samo dziecko prawdopodobnie dozna wtedy urazu psychicznego lub fizycznego. Jest rzeczą oczywistą, że należy tego rodzaju zachowania unikać za wszelką kilka tytułem podsumowaniaUspokojenie dziecka może wydawać się trudnym zadaniem dla niedoświadczonego jeszcze rodzica. Przekonasz się jednak, że z czasem, dzięki większej praktyce, będzie Ci o wiele pewnej dozie cierpliwości i miłości będziesz wiedział doskonale, jak powstrzymać te łzy i stworzyć więcej uśmiechu na twarzy Twojej przez nas tutaj wskazówki mogą pomóc każdemu, kto przechodzi przez okres macierzyństwa lub ojcostwa. Powiedz wszystkim znajomym, jak ważne jest zrozumienie potrzeb dziecka i upewnij się, że jest ono szczęśliwe. W ten sposób będziesz mógł zachować dla siebie więcej szczęśliwych wspomnień bez łez w ich może Cię zainteresować ... To jest jak życie w piekle" – śpiewa mama, a dziecko sprawia wrażenie, jakby rozumiało każde słowo (choć oczywiście jest zbyt małe, by było to możliwe). W jego oczach niemal natychmiast pojawiają się ogromne łzy. Maluszek nie krzyczy, nie łka rozdzierająco, lecz cichutko płacze nie odrywając wzroku od śpiewającej mamy. Ameli to 9-letnia dziewczynka, która urodziła się w Ukrainie. Obecnie mieszka we Włoszech, ale nie zapomina o swojej ojczyźnie. Mała Ukraina zaśpiewała utwór o wojnie. Nagranie wzruszyło tysiące internautów. Trwa wojna w Ukrainie. Rosyjscy żołnierze nie przestają masowo atakować terenów ukraińskich, co prowadzi do śmierci wielu niewinnych osób. Pod ostrzałem jest Charków – rakiety spadły na budynek policji i uniwersytet, zabijając 21 osób. Ciężkie walki trwają również w Kijowie i okolicach. Rosjanie niemal zrównali z ziemią miejscowość z całego świata okazują wsparcie Ukraińcom. Wiele osób zareagowało wzruszeniem na utwór 9-letniej Ukrainki, która płacze i śpiewa o także: Wojna w Ukrainie - najnowsze informacje [RELACJA NA ŻYWO] Zobacz także 9-letnia Ukrainka płacze i śpiewa o wojnie. Wzruszające WIDEO9-letnia Ameli, która mieszka obecnie we Włoszech, nagrała utwór "I Draw My Life". Utwór trafił do internetu zaledwie kilka dni przed inwazją Rosji na Ukrainę."Mamy nadzieję, że trafimy do serc zarówno rosyjskich, jak i ukraińskich wojskowych, aby powstrzymać tę katastrofę" – brzmiał opis piosenki w serwisie Radia ZET pomaga ofiarom wojny w Ukrainie. Wesprzyj ZBIÓRKĘ Niestety, nie udało się powstrzymać wybuchu wojny. Nagranie z małą Ukrainką ubraną w mundur, która śpiewa i nie może opanować łez, poruszyło już tysiące internautów z całego świata. Wzruszające wideo uświadamia widzom, że wojna w Ukrainie to tragedia także dla dzieci, których wojna pozbawia normalnego dzieciństwa. Zobacz także "Rysuję moje życie, moją historię, dzień, kiedy mama i tata przyprowadzili mnie tu małą i bezbronną. Rysuję moje życie, kiedy świat jest nieprzewidywalny, nie ma przyszłości. (…) Dzieci uciekały przed wojną. Kto wie, czy to kiedykolwiek się skończy. Nie ma pokoju, nie ma miłości, kiedy strzał z armaty przerywa ciszę, wstrząsa nocą, a świat zamyka oczy. Życie całe w walizce, pieniądze w kieszeni, nadzieja została z nami" – cytuje słowa utworu Ameli "Fakt".Nagranie z poruszającym protest songiem dziewczynki, która śpiewa po włosku, angielsku i ukraińsku, obejrzano już ponad milion razy w serwisie YouTube. 10 Zobacz galerię fot. screen: Instagram / martamanowska / filip_chajzer/ margaret_official

Weź dziecko na zakupy. Wracając do 5-latki, która marudzi przy ubieraniu, to mam pewien pomysł. Jeśli w takiej sytuacji dziecko płacze bez powodu, wybierzmy się z dzieckiem na zakupy. Pozwólmy jej wybrać 3-4 zestawy ubrań, które przypadną jej do gustu. Takich, które będą wygodne, miękkie, na których będzie jej ulubiona postać

Ostatnio przeglądając Facebook'a, wpadłam na post, w którym pewna mama mówiła, że jej 4- miesięczny Maluch wymusza... Chciałabym się do tego odnieść. Uważam, że to jest wołanie o pomoc zmęczonej mamy! Mamy, która dopiero uczy się życia z dzieckiem, której jest trudno funkcjonować, będąc na każde "zawołanie" swojego Maluszka. Ale... Wiecie, że tak naprawdę, to nie dziecko jest problemem, lecz ta nowa sytuacja, w której ta mama się znalazła. Magia słów. To, jak coś nazywamy, powoduje, że zaczynamy w to wierzyć. To jak efekt Pigmaliona- rodzaj samospełniającej się przepowiedni, dlatego... Zmień myślenie! Popatrz, zakładając tylko, że Maluch ciągle wymusza, ograniczasz poznawanie swojego dziecka. Ile dobrych chwil zabiera takie myślenie... ZĄBKOWANIE: myślisz, że dziecko wymusza, a ono potrzebuje ukojenia! STRACH / NOWOŚCI: jesteś zła, bo myślisz, że Maluch wymusza, a on potrzebuje poczuć się bezpiecznie! LĘK SEPARACYJNY: Maluszek znowu płacze. Jesteś zestresowana, bo po raz kolejny wymusza. Tak naprawdę ono nie rozumie, że jesteś nadal z nim, nawet gdy Cię nie widzi. NUDA: płacze, wymyśla, wymusza. Ono chce zobaczyć świat z innej perspektywy! Dlatego pamiętajcie proszę, że jeśli dziecko płacze, leżąc na podłodze, a wzięte na ręce uspokaja się, to nie jest to efekt wymuszenia, lecz efekt ZASPOKOJONYCH POTRZEB. PS: Jeśli chciałbyś odwdzięczyć się za wiedzę, którą przekazuję, możesz postawić mi kawę :) To o TYM śpiewa mała ZUZA Jabłońska! (VIDEO) 1 listopada 2019 1 listopada 2019 M. A. Brak komentarzy jabłońska , wisła , Zespół Tourette'a , zuza iStockZmęczona Matka Trzyma Krzyczące Dziecko W Ramionach Podczas Gdy Jej Starsze Dziecko Płacze Z Powodu Złamanej Ówki - Stockowe grafiki wektorowe i więcej obrazów BratPobierz tę ilustrację wektorową Zmęczona Matka Trzyma Krzyczące Dziecko W Ramionach Podczas Gdy Jej Starsze Dziecko Płacze Z Powodu Złamanej Ówki teraz. Szukaj więcej w bibliotece wolnych od tantiem grafik wektorowych iStock, obejmującej grafiki Brat, które można łatwo i szybko #:gm1217807956$9,99iStockIn stockZmęczona matka trzyma krzyczące dziecko w ramionach, podczas gdy jej starsze dziecko płacze z powodu złamanej ówki. – Stockowa ilustracja wektorowaZmęczona matka trzyma krzyczące dziecko w ramionach, podczas gdy jej starsze dziecko płacze z powodu złamanej ówki. - Grafika wektorowa royalty-free (Brat)OpisTired mother holds a screaming child in her arms while her older child cries because of a broken toy. Vector wysokiej jakości do wszelkich Twoich projektów$ z miesięcznym abonamentem10 obrazów miesięcznieNajwiększy rozmiar:Wektor (EPS) – dowolnie skalowalnyID zbioru ilustracji:1217807956Data umieszczenia: 9 kwietnia 2020Słowa kluczoweBrat Ilustracje,Niemowlę Ilustracje,Bazgroły - Rysunek Ilustracje,Ciężarna Ilustracje,Córka Ilustracje,Depresja - Smutek Ilustracje,Dorosły,Dowcip rysunkowy Ilustracje,Dzieciństwo Ilustracje,Dziecko Ilustracje,Dzień Matki Ilustracje,Fajny Ilustracje,Grafika komputerowa Ilustracje,Grafika wektorowa Ilustracje,Ilustracja Ilustracje,Kartka okolicznościowa Ilustracje,Kobiety Ilustracje,Ludzie Ilustracje,Pokaż wszystkieCzęsto zadawane pytania (FAQ)Czym jest licencja typu royalty-free?Licencje typu royalty-free pozwalają na jednokrotną opłatę za bieżące wykorzystywanie zdjęć i klipów wideo chronionych prawem autorskim w projektach osobistych i komercyjnych bez konieczności ponoszenia dodatkowych opłat za każdym razem, gdy korzystasz z tych treści. Jest to korzystne dla obu stron – dlatego też wszystko w serwisie iStock jest objęte licencją typu licencje typu royalty-free są dostępne w serwisie iStock?Licencje royalty-free to najlepsza opcja dla osób, które potrzebują zbioru obrazów do użytku komercyjnego, dlatego każdy plik na iStock jest objęty wyłącznie tym typem licencji, niezależnie od tego, czy jest to zdjęcie, ilustracja czy można korzystać z obrazów i klipów wideo typu royalty-free?Użytkownicy mogą modyfikować, zmieniać rozmiary i dopasowywać do swoich potrzeb wszystkie inne aspekty zasobów dostępnych na iStock, by wykorzystać je przy swoich projektach, niezależnie od tego, czy tworzą reklamy na media społecznościowe, billboardy, prezentacje PowerPoint czy filmy fabularne. Z wyjątkiem zdjęć objętych licencją „Editorial use only” (tylko do użytku redakcji), które mogą być wykorzystywane wyłącznie w projektach redakcyjnych i nie mogą być modyfikowane, możliwości są się więcej na temat obrazów beztantiemowych lub zobacz najczęściej zadawane pytania związane ze zbiorami ilustracji i wektorów.

Tiktoker pokazuje, jak uspokoić płaczące niemowlę w 18 sekund. Mężczyzna, który na tiktoku działa pod pseudonimem Tuque Daddy, postanowił podzielić się z internautami swoją magiczną

Forum: Noworodek, niemowlę Moja mała uspokaja się właściwie tylko gdy weźmie się ja na ręce. Zaznaczam, że ma czystą pieluszkę i jest najedzona, bo gdy przystawiam ją do piersi ssie tylkko momencik. Myślicie, ze tak małe dziecko (1,5mies) może być już rozpieszczone? Przyszło mi to na myśl, gdyż moi teściowie wciąż ją noszą na rękach, a gdy tylko zagrymasi, też ją od razu biorą na ręce, pomimo moich protestów. Beata i Malwinka ( DZIECINoworodek, niemowlędziecko płacze. dlaczego? Angina u dwulatka Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –... Czytaj dalej → Skubanie paznokci – Co robić, gdy dziecko skubie paznokcie? Może wy macie jakieś pomysły, Zuzanka od jakiegoś czasu namiętnie skubie paznokcie, kiedyś walczyłam z brudem za nimi i obcinaniem ich, a teraz boję się że niedługo zaczną jej wrastać,... Czytaj dalej → Mozarella w ciąży Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji. Czytaj dalej → Czy leczyć hemoroidy przed porodem? Po pierwszej ciąży, a bardziej porodzie pojawiły się u mnie hemoroidy, które się po jakimś czasie wchłonęły. Niestety teraz pojawiły się znowu. Jestem w 6 miesiącu ciąży i nie wiem,... Czytaj dalej → Ile kosztuje żłobek? Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko... Czytaj dalej → Pytanie do stosujących zastrzyki CLEXANE w ciąży Dziewczyny mam pytanie wynikające z niepokoju o clexane w ciąży. Biorąc od początku ciąży zastrzyki Clexane w brzuch od razu zapowiedziano mi, że będą oprócz bolesności, wylewy podskórne, sińce, zrosty... Czytaj dalej → Mam synka w wieku 16 m-cy. Budzi się w nocy o stałej porze i nie może zasnąć. Mój syn budzi się zawsze o 2 lub 3 w nocy i mimo podania butelki z piciem i wzięcia do łóżka zasypia dopiero po ok. 2 godzinach. Wcześniej dostawał w... Czytaj dalej → Dziewczyny po cc – dreny Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała... Czytaj dalej → Meskie imie miedzynarodowe. Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to... Czytaj dalej → Czy to możliwe, że w 15 tygodniu ciąży?? Dziewczyny!!! Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Wczoraj wieczór przed kąpielą zauważyłam przezroczystą kropelkę na piersi, ale niezbyt się nią przejełam. Po kapieli lekko ucisnęłam tą pierś i... Czytaj dalej → Jaką maść na suche miejsca od skazy białkowej? Dziewczyny, których dzieci mają skazę białkową, może polecicie jakąś skuteczną maść bez recepty na suche placki, które pojawiają się na skórze dziecka od skazy białkowej? Czym skutecznie to można zlikwidować? Czytaj dalej → Śpi albo płacze – normalne? Juz sama nie wiem co mam myśleć. Mój synek ma dokładnie 5 tygodni. A mój problem jest taki, że jak mały nie śpi, to płacze. Nie mogę nawiązać z nim... Czytaj dalej → Wielotorbielowatość nerek W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać... Czytaj dalej → Ruchome kolano Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche... Czytaj dalej →

O7jmQf.